Na Boże Narodzenie 2012 roku

Nalencianum res est





NR 2/88
Rok LVII
Grudzień 2012


     Nałęcze Najmilsi!

     Trzeba już pisać wspomnienie z przeszłości, z odbytego pół roku temu VII Zjazdu Rodowego Nałęczów, zwołanego do Gołuchowa. Wspomnienie to wyglądałoby mniej więcej tak:

     Pan Michał Piotr Moszczyński napisał do nas, że dziękuje za tak miłe spotkanie. A dziękował przecież za to, co dla nas jest VII Zjazdem Krajowym Nałęczów, jaki odbył się 9 i 10 czerwca 2012 r., a swój początek wziął w Gołuchowie pod Pleszewem. Rzeczywiście, już 8 czerwca zjechali się do Gołuchowa dość licznie nasi Nałęcze, tak, że w Domu Pracy Twórczej na kolacji było ich pełno. Nocowali w „stajni", niegdysiejszej dóbr Gołuchowskich, dziś przerobionej na piękny, piętrowy obszerny hotel, z niezbyt drogimi pokojami, w których prawie wszyscy uczestnicy Zjazdu mogli się pomieścić. A przyjechało naszych Nałęczów niemało. Był to najliczniejszy Zjazd z siedmiu dotychczasowych, bo przybyły na niego 62 osoby, choć 12 Nałęczów uczestniczyło tylko w części programowych zajęć.

Odbył się swoisty zjazd Rodziny Kęszyckich, bo choć nasz Koronny Skarbnik Pan Mirosław przybył bez małżonki, ale za to nasze gołuchowskie spotkanie zaszczycili Państwo Kęszyccy z Kalisza, Szczecina i Wrocławia, razem sześć osób i wszyscy byli bardzo mili. W tym czasie udział Rostworowskich niestety schudł do jednej tylko osoby. Ale za to zjechali się Nałęcze z różnych ziem naszej Ojczyzny. A więc przybyli dostojni Nałęcze z Czaplinka z synostwem i ich dziećmi. Pani Alicja i Pan Jerzy Jan od czasu powstania Koła Nałęczów obrośli już w znaczną grupę wnuków i wnuczek, tylko prawnuków nie mają, bo za młodzi. Ród Nałęczów godnie wspierała stała uczestniczka naszych zjazdów Pani Zofia Nałęcz-Lipczyńska z Poznania oraz Pan Burmistrz Krzysztof z bratem Stanisławem Nałęczem z Bartoszyc z Olsztyńskiego. Z Poznania przybyła też Pani Zbigniewa Nowodworska, jak zawsze w miłym towarzystwie. Po raz pierwszy zjazd zaszczycili swą obecnością łodzianie, a więc wielebny pastor Semko Koroza z żoną i Pan Marcin Nałęcz Sadowski. Przybyli też nasi kochani krakowianie, Państwo Koczanowscy z Panią Żuk Skarszewską i osobami zaprzyjaźnionymi. Z Wałcza dojechali Państwo Beata i Stanisław Górscy z dwoma apostołami Piotrem i Pawłem, którzy od czasu naszych zjazdów znacznie podrośli. Z samej stolicy natomiast dojechało chyba ze 21 osób. A zatem nasz VII Zjazd był rzeczywiście krajowy.
l otóż, zaczął się nietypowo. Wypoczęci po nocy, choć były towarzyskie spotkania u Pana Janusza Chełmickiego z Częstochowy i może u innych, ale zakładamy, że wypoczęci Nałęcze ruszyli po części pieszo, po części samochodami oglądać Pokazową Zagrodę Zwierząt w wielkim parku gołuchowskim. A było na co popatrzeć - żubry i wilki, daniele i dziki, zwierzyna z czasów naszych prapradziadków, zgromadzone w jednej ogrodzonej zagrodzie, takie polskie małe zoo. Uciechę miały przede wszystkim dzieci przybyłe na Zjazd, ale i starsi mieli co oglądać. Aby dotrzeć do zagrody trzeba było piękną aleją zrobić rekreacyjny spacer, więc nasza młodzież przed i po siedemdziesiątce po drodze przystawała, co pozwalało zrobić „plenerowe zdjęcia".

W drugim punkcie programu było zwiedzanie Zamku w Gołuchowie. Trzeba powiedzieć, iż jest rzeczą rzadką, że można oglądać polski, nie krzyżacki, ale właśnie polski niezniszczony cały zamek. Nie jakieś oczodoły, puste okna w murszejącym murze, ale zamek, z komnatami, krużgankami, bramami i tym wszystkim co zamek mieć powinien. W jego salach piękne sztychy, portrety, głównie osób należących do rodów Działyńskich i Czartoryskich, choć jest też portret króla Stanisława Augusta malowany przez Bacciarellego. Jest tu też 56 obiektów z dawnej wielkiej gołuchowskiej kolekcji waz antycznych, z których niektóre jednak pochodziły - bagatela! - z VII wieku przed Chrystusem. Zamek gołuchowski to naprawdę wspaniały obiekt, warty wizytacji.

A potem szybko na obiad do Witaszyc, niegdyś należących do niemieckiego rodu Ohnesorge. Uczestnicy peregrynacji cieszyli się, bo obiad miał być podany w wykwintnych salach reprezentacyjnego pałacu, a apetyty już były niemałe. Ale by dotrzeć do celu trzeba było przejechać 30 km, a na miejscu okazało się, że wpierw odbędzie się zwiedzanie położonego obok pałacu Muzeum Wojen Napoleońskich. Ten i ów czuł się tym skrzywdzony, lecz wkrótce okazało się, że Muzeum to prawdziwy skarbiec wiedzy o epoce napoleońskiej, obrazy, pamiątki, szkice toczonych bitew. Świetna przewodniczka, przekaz wiedzy frapujący i ekspozycja okazała się bardzo ciekawa. Dodatkowo dwaj młodzi ludzie (11-12 lat) zaprosili nas do znajdującego się w podziemiu Muzeum Robotów, przez nich wypełnionego eksponatami i przez nich zarządzanego.

  
  


A zatem już trzy muzea tego dnia zwiedzono i dopiero potem we wspaniałej sali zasiadamy do obiadu. Obiad zamówiony za 25 zł, tymczasem zupy, kotlety, sałatki, kawa, desery, przyjęcie na całego w dobrym stylu.

A teraz korteż samochodów ma być prowadzony do Dobrzycy. Tymczasem GPS pierwszego pokazuje drogę w przeciwnym kierunku, jedziemy więc na Jarocin, a nie do tyłu. Ostatecznie decydujemy się jechać bez GPS-u i po pewnych trudnościach trafiamy do Sanktuarium Matki Bożej Miłościwej w Lutyni. Lutynia to niewielka miejscowość, ale tu w kościele znajduje się obraz Matki Boskiej Miłościwej, którego kult jest znany już od XVII wieku. Wtedy śpiewano tu „O niebieska Cesarzowo - Całego Świata Królowo - Spojrzyj z nieba wysokiego - Na człowieka mizernego. „

Pomodliliśmy się z niemałym wzruszeniem w tym wiejskim kościółku i dalej w drogę do Dobrzycy, gdzie znów piękny pałac wzniesiony przez adiutanta króla Stasia Augusta Gorzeńskiego w 1804 r. Pałac ten został odnowiony z funduszy Urzędu Marszałkowskiego Województwa Wielkopolskiego. A owa renowacja polegała na odtworzeniu polichromii, jaką artysta Antoni Smuglewicz pokrył sufity i ściany pałacu. A było co oglądać, bowiem artysta hołdował stylowi malarstwa iluzjonistycznego i treść owych polichromii wymagała objaśnień dla zwiedzających, czym z dużą wiedzą zajęła się oprowadzająca po pałacu pani przewodniczka.

W sali balowej pałacu w Dobrzycy miało się odbyć co czteroletnie zgromadzenie sprawozdawczo-wyborcze Koła Nałęczów. Jednakże nasza korespondencja rezerwująca salę obrad nie została odczytana i na sali było tylko 16 krzeseł. Obrady toczyły się więc przy Nałęczach przeważnie stojących, bowiem na zachowanych krzesłach zasiadały prawie wyłącznie panie. Widząc to Starosta Ignacy Sitnicki w skróconej formie przedłożył swój referat sprawozdawczy. Skoro jednak czteroletnie dokonania Zarządu i Starosty były doniosłe, jak np. wydanie książki o pięciu odbytych już Zjazdach, zatem uczestnicy zgromadzenia in gremio udzielili absolutorium ustępującemu Zarządowi Krajowemu. Po czym odbyły się wybory nowych władz. A tu już, mając na uwadze uprzednią kadencję, tak owocną, nie dokonywano znaczniejszych zmian w składzie władz Koła. Proponowano jedynie pewne zmiany w składzie Komisji Dobrego Porządku, ale ponieważ dotyczyłyby osób nieobecnych, na wniosek z sali postanowiono zmiany te uzgodnić z osobami, które na zjazd nie mogły przybyć.

  
  


No i z kolei opuszczano już czwarte tego dnia muzeum, by powrócić do Gołuchowa. A tu miał odbyć się jeszcze raut, uroczysta kolacja w Domu Pracy Twórczej u samej Pani Anny Grzegorczyk. Nałęcze zasiedli przy stołach ustawionych w podkowy. Na czołowych miejscach zasiadała Pani Ambasadorowa Morawska i Pani Cybulska z towarzyszącymi im panami. Wśród nich umieszczony został były starosta Stanisław Rostworowski, który raz po raz wznosił toasty na część nowo obranych, Pana Starosty Sitnickiego i innych członków władz krajowych. Składał też podziękowanie Panom Marcinowi i Mariuszowi Sitnickim z Pleszewa za inicjatywę i nieocenioną pomoc okazaną przy zorganizowaniu VII Zjazdu Rodowego. Serwowane potrawy były wysokiej jakości. Atmosfera posiedzenia stawała się radosna i nieco frywolna, gdyż Pan Andrzej Cybulski opowiadał dowcipy szczególnie cenione na dworze radziwiłłowskim w Nieświeżu, a Pan Mirosław Kęszycki intonował nie wszystkim znane pieśni rycerskie. Choć wszyscy otrzymali kielich szampana, ale niektórzy uczestnicy posiedzenia, żywiący wzgardę dla doczesności i pieniądza, zamawiali dodatkowe butelki dobrego wina, racząc ich zawartością hojnie sąsiadów i osoby zaufane. Zwiększało to żywotność rozmów oraz reminiscencji zgoła historycznych.

Po zakończeniu rautu Nałęcze nieco ociężali skierowywali kroki ku swym pokojom. Natomiast nadzwyczaj odporny na trudy dnia Pan Marcin Nałęcz-Sadowski zainicjował wśród kilku osób spotkanie studyjne. Prezentował na nim swój pogląd, iż wszyscy Nałęcze progeniturę zawdzięczają komesowi Dzierżykrayowi z Człopy, który na nich też przelał swój tytuł hrabiowski. Trudno było tym wywodom przeczyć, gdyż dotyczyły one zdarzeń z XIII wieku, a zapisy znane są dopiero z końca XIV wieku, zatem poruszane sprawy są dostępne jedynie wiedzy wybitnych znawców. Niemniej jednak dyskusja była żywa, tym więcej, że tok myśli podtrzymywały liczne buteleczki hiszpańskiego wina.

Owe debaty studyjne dość znacznie skróciły czas przeznaczony na wypoczynek. Niemniej jednak już na 8.30 Nałęcze truchtem bieżeli przez park do zamkowego kościoła, gdzie sprawowana była Msza św. w intencji uczestników VII Zjazdu Rodowego zamówiona przez Pana Marcina Sitnickiego. Jego inicjatywa sprawiła, że ksiądz celebrans podczas kazania dobrym słowem obdarzył nasze grono, podkreślając jemu również znane zasługi Nałęczów. Nie zgłaszaliśmy żadnych intencji żałobnych, bowiem w tej kadencji nikt z członków Koła nie zmarł i nasza młodzież jak na razie trzyma się dobrze.

Wzmocnieni na duchu Nałęcze udali się teraz w drogę do Śmiełowa, odległego o około 60 km, by tam zwiedzić wspaniałe Muzeum Adama Mickiewicza. W Muzeum zgromadzono tak wielką ilość pamiątek po wieszczu, że aż trudno pojąć jak to on, bądź co bądź pisarz, mógł tak wiele przedmiotów po sobie zostawić. Są tam również piękne rzeźby i obrazy, a wśród nich obraz „Apoteoza wieszcza" Tomasza Lisiewicza, który każdemu zwiedzającemu w pamięci pozostanie. Na jednym płótnie bowiem przedstawione są wszystkie wątki z dzieł Mickiewicza. Muzeum mieści się w bardzo pięknym pałacu wzniesionym przez Gorzeńskich herbu Nałęcz. Pałac otacza park, pełen uroczych zakątków. Jest tam też ogród z pomniczkiem Zosi z „Pana Tadeusza" rozsiewającej ziarenka dla kur. Przy pięknej naprawdę pogodzie Nałęcze by tam jeszcze z wieszczem obcowali długo, ale na godzinę 14 wzywała ich Pani Hałajda do baru, gdzie miał być serwowany obiad pożegnalny. Obiad był i to wystawny, z pstrągami, dobrze przyrządzonymi. Przy dojadaniu deseru VII Zjazd Rodowy został rozwiązany. Zaczęły się pocałunki i pożegnania, a także zapowiedzi przyszłych spotkań, świadczące o tym, że stajemy się już naprawdę jedną rodziną.

l otóż ja, który znalazłem miejsce w gościnnym samochodzie Państwa Anny i Ludwika Chełmickich, jadąc na zjazd w kierunku Lizbony i wracając z niego w kierunku Warszawy, inaugurowałem przejazd po Autostradzie A2, przygotowanej dla uczestników EURO, po której jechaliśmy jeszcze wówczas niemal samotnie.

WYDARZENIA

Pierwszym ważnym wydarzeniem od czasu Zjazdu Rodowego była wycieczka Nałęczów z Warszawy do Nasielska, zorganizowana 6 października przez Skarbnika Koronnego Pana Mirosława Kęszyckiego. Na wycieczkę tę przybyli Nałęcze najczęściej w otoczeniu swego potomstwa nieletniego, ale nie tylko. Przedmiotem rzeczonej wycieczki było zwiedzenie Unikalnej Kolekcji Wojskowych Pojazdów Pancernych, będącej we władaniu dwóch Nałęczów Panów Stanisława i Wojciecha Kęszyckiech. Największym właśnie „wydarzeniem” tego dnia była podróż przez lasy całej grupy młodszych Nałęczów wsiadłych na rozpędzony czołg, jadący z szybkością 20 km. na godzinę. Całość wydarzenia została już opisana na stronie internetowej Koła Nałęczów, co można nieodpłatnie przeczytać.

Drugim wydarzeniem tej klasy było zebranie z dnia 30 X Zarządu Krajowego Koła Nałęczów, odbyte pod przewodnictwem Starosty Ignacego Sitnickiego, poświęcone problematyce księgowej i wydawniczej. Sporządzono dokument akceptujący nasze wydatki od roku 2006. Dyskusja trwała do godz. 20.00.

Wreszcie trzecim tej klasy był odczyt dr Jerzego hr. Cieszkowskiego nt. „Nałęcze w Ziemi Dobrzyńskiej od kresu czasów jagiellońskich po 1939 rok”, Wygłoszony 23 XI, niestety przy niewielkiej liczbie obecnych, Dotyczył jednak fundamentalnych spraw dla naszej wiedzy, bowiem Prelegent wymienił 17 rodzin Nałęczów, broniących polskości na tej Ziemi Dobrzyńskiej. Pójdziemy więc za Jego myślą, podając, że byli to:

fot. Ludwik Chełmicki

  1. Bęklewscy vel Bąklewscy z Bęklewa w parafii makowskiej pow. dobrzyński – licznie rozrodzona, przeważnie zagrodowa szlachta. Cześć Bęklewskich należy do znanych rodzin herbu Jastrzębiec-Łazęki i herbu Nałęcz Bęklewscy Nałęcze rozrodzili się na Litwie i byli gałęzią Kłokockich z Klokocka w parafii i powiecie lipnowskim. Przedstawicielka rodziny należała do Koła Nałęczów.

  2. Chełmiccy herbu Nałęcz z Chełmicy vel Chełmnicy Małej, par. chełmicka, pow. dobrzyński – zamożna i wybitna rodzina szlachecka. Niektórzy używają przydomka Sapa vel Zaspa. Od 1540 dzierżyli wójtostwo miasta Dobrzynia. Trzech Chełmickich uczestniczyło w elekcji Kazimierze Jagiellończyka 25 I 1434: byli to Jan podkomorzy, Mikołaj podsędek i Jan stolnik ziemi dobrzyńskiej. Cześć Chełmickich miała dobra na Rusi i Kujawach. Rodziny Chełmickich należą do Koła Nałęczów.

  3. Ciepieńscy vel Czepieńscy z Ciepienia vel Czepienia, par. i pow. lipnowski, drobna szlachta herbu Nałęcz. W XVI w. wymieniani są jako właściciele części Ruskowa, Grodzenia i Szczepanek.

  4. Dobaczewscy herbu Nałęcz z Dobarzewa pod Sierpcem, par. sudraska pow. lipnowski – drobna szlachta zagrodowa. W 1565 Paweł Dobaczewski, właściciel Dobarzewa i Żurawin w ziemi płockiej używał pieczęci z herbem Nałęcz.

  5. Goloszowscy vel Goliszewscy herbu Nałęcz z Goloszewów vel Goliszewów pod Dobrzyniem, par. i pow. dobrzyński, niektórzy używają przydomku Budek – szlachta zagrodowa.

  6. Grochowalscy z Grochowalska, dawniej Gruchowarska Wielkiego i Małego w pow. dobrzyńskim. W latach 1543-1568 właściciele Grochowalska. Zamożna szlachta. Są gałęzią od rodziny Witoskich. Wojciech Grochowalski w 1565 wyciska swój herb na kwicie poborowym. Są nam obecnie znani jako mieszkańcy Łodzi.

  7. Kłokoccy z Kłokocka – par. i pow. lipnowski, wywodzą się z Bęklewskich. – szlachta cząstkowa. Mateusz Kłokocki w 1565 pieczętuje się herbem Nałęcz. Członkiem Koła Nałęczów był Andrzej tego nazwiska.

  8. Krępscy vel Krempscy z Krępy herbu Nałęcz – par. grochowalska, pow. dobrzyński. Wincenty Krempski był w 1434 elektorem Kazimierza Jagiellończyka.

  9. Łążyńscy Zielonkowie herbu Lubicz i herbu Nałęcz, obie gałęzie wywodzące się ze wsi parafialnej Łążyna Wielka pow. lipnowski, nadanej w 1248 przez Kazimierza księcia kujawskiego i łęczyńskiego Markowi kapelanowi i jego synowi Łazarzowi wraz z braćmi. Znanym przodkiem Łążyńskich Zielonków był Stefan Zielonka (1512-1520), osadzony na części Łążyna i Osieka Małego. Łążyńscy to zamożna rodzina szlachecka. Obecnie członkiem Koła jest Pan Krzysztof Łażański.

  10. Łążyńscy byli też gałęzią Nałęczów z Osieka lub Osieczka Małego, parafia łążyńska. Protoplastą był Paweł Nałęcz, osadzony na części Osieczka, Łążyna, Zembowa, Kawieczynia, Steklinka. Wapielska i Dąbrówki, zatem zamożny szlachcic. Trzej synowie Pawła Nałęcza pisali się z Łążyna. Jan Nałęcz z Osieka w 1441 r. był burgrabią dobrzyńskim. W Kole mamy 14 Nałęczów.

  11. Moszczeńscy vel Moszczyńscy herbu Nałęcz z Moszczonego lub z Moszczony pod Kikolem, par. kikolska, pow. lipnowski – wybitny i zamożny ród senatorski. Od posiadłości na Kujawach – Kościoła, w XVI w. pisali się Kościelskimi. Jan Moszczeński w 1434 r. brał udział w obiorze Kazimierza Jagiellończyka. W Kole mamy jednego przedstawiciela tego rodu.

  12. Okońscy vel Okuńscy herbu Nałęcz z Okonina vel Okunina, par. ruska, pow. rypiński – szlachta cząstkowa i zagrodowa, nielicznie rozrodzona. Dziedziczyli Okonin już za Władysława Jagiełły. Jan Okoński (1543-1568) za Zygmunta Starego dziedzic części Okonina, Wojnowa i Ugoszcza.

  13. Ośniałowscy vel Ośmiałowscy herbu Nałęcz i herbu Trąby z Ośniałowa vel Ośmiałowa pod Lipnem, par. i pow. lipnowski – znana rodzina szlachecka

  14. Starorypińscy herbu Nałęcz ze Starorypina Szlacheckiego, par. i pow. rypiński – zamożna szlachta, nielicznie rozrodzona. W 1534 r. posiadali wójtostwo miasta Rypina. Stanisław Starorypiński (1535-1554) posiadał przydomek Niemierza. W Kole mamy członków Państwa Starorypińskich zamieszkałych w Londynie.

  15. Tolibowscy herbu Nałęcz z Tolibowa, par. i pow. dobrzyński. 23 kwietnia 1371 r. przez Kazimierza księcia szczecińskiego i dobrzyńskiego Stanisławowi z Nowego Miasta Korczyna, kuchmistrzowi Kazimierza Wielkiego i Ludwika Węgierskiego nadany zostaje Tolibów. Potwierdzenie tego nadania w 1485 r. uzyskali Wojciech, Andrzej i Jan Tolibowscy, bracia rodzeni. Jest to zamożna rodzina szlachecka, mająca też majątki na Kujawach.

  16. Winniccy herbu Nałęcz z Winnicy Wielkiej i Winnicy Małej vel Winnicy-Pianek, par. bądkowska, pow. dobrzyński – drobna szlachta, przeważnie zagrodowa.

  17. Witoscy vel Witowscy herbu Nałęcz z Witoszyna, par. szpitalska, pow. lipnowski – zamożna szlachta. Jan Witoski (1545-1568) osadzony na częściach Witoszyna, Wielkiego Starego, Wielkiego Nowego, Krowiczynka i Wawrzyniec. Od Witoskich idą Grochowalscy z Grochowalska.

I tak oto hr. Cieszkowski przedstawił nam dzieje 17 rodzin Nałęczów i z tych rodzin znaczna część ma swoich przedstawicieli w działającym obecnie stowarzyszeniu pn. Koło Nałęczów.

Inne wydarzenia:

„Dobrzyckie Studia Ziemiańskie” nr 2/2011 zamieściły artykuł Kazimierza Kota „Pałac w Zakrzewie w dobrych rękach”, poświęcony Zakrzewowi, byłej wspaniałej rezydencji Stanisława Chełmickiego.

W pałacyku w Kęble pod Wąwolnicą, w dawnej siedzibie Antoniego Rostworowskiego, odbyła się piękna uroczystość 30-lecia Specjalnego Ośrodka Szkolno-Wychowawczego ( dla dzieci niepełnosprawnych) i 15-lecia nadania mu imienia św. Franciszka z Asyżu. W miejscowej kaplicy Matki Boskiej Kębelskiej Mszę św. odprawił bp Stanisław Budzik z Lublina.

Pan Michał Piotr Moszczyński przesłał nam niektóre swoje artykuły, jakie zamieszcza w „Gazecie Olsztyńskiej” i „Naszej Gazecie Nidzkiej”. Teksty te świadczą o erudycji Autora. Na przykład w recenzji opublikowanej „Historii Nidzicy i okolic” z wielkim znawstwem poprawia on podpisy pod zdjęciami. Przykładowo pisze, że pewna ulica jest błędnie nazwana Hinderburgstrasse, gdyż tak została nazwana dopiero po bitwie pod Tannenbergiem; poprzednio nazywała się Polnischestrasse i zdjęcie przedstawia ulicę z tego czasu.

Stanisław Rostworowski został członkiem Kapituły Nagrody Witolda Hulewicza i brał udział w siedemnastokrotnym jej nadaniu.

Wojciech Stanisław Grochowalski herbu Nałęcz, redaktor pisma „Kultura i Biznes”, ukazującego się w Łodzi, 26 XI 2012 r. został laureatem nagrody Witold Hulewicza. Gratulujemy!

Członek Zarządu Krajowego Koła Nałęczów Tadeusz R. Topolski, przebywający w listopadzie br. we Francji, odbył pielgrzymkę do Ars sur Formans, ośrodka kultu św. Jana Marii Vianney’a, ofiarnego spowiednika i opiekuna ubogich. W drodze powrotnej w Lyonie w antykwariacie odkrył monumentalne dzieło Leonarda Chodźki „La Pologne Historique, Littéraire, Monumentale et Pittoresque...”, wydane w latach 1835-1842, ozdobione blisko 200 sztychami, przedstawiającymi wizerunki znanych Polaków oraz widoki kościołów, zamków, dworów, pałaców i miast. To cenne polonicum zakupił i przywiózł do Polski. Chwała Mu!


"La Pologne ..." - L.Chodźko

Staloryt z dzieła Leonarda Chodźki




Kaplica konfesyjna w Bazylice


Sen wieczny św. Jana Vianney’a


Centralna nawa Bazyliki


Rozeta witrażowa


Na progu Jego domostwa


Izba, w której Święty mieszkał i zmarł


Pielgrzymi przybywają tu cały rok


Późna jesień w Ars



Wszystkim, którzy pamiętali o nas podczas Świat Wielkanocnych, przesyłając życzenia, a więc Jolancie i Mirosławowi Bednarskim, Annie i Ludwikowi Chełmickim, Irenie i Januszowi Chełmickim, Krystynie i Tadeuszowi Gawareckim, Władysławowi Włodzimierzowi Gaworeckiemu, Marii i Józefowi Kęszyckim, Mirosławowi Kęszyckiemu, Krystynie, Andrzejowi i Annie Kobierzyckim, Lucynie i Adamowi Koczanowskim, Michałowi Piotrowi Moszczyńskiemu, Marii Nałęcz-Sadowskiej, Anecie i Kamilowi Ostrorogom, Zofii i Grzegorzowi Lipczyńskim, Mieczysławowi Ptaśnikowi, Rodzinie Sitnickich z Pleszewa i Kowalewa, Jerzemu Stępniewiczowi – wszystkim im najserdeczniej za pamięć dziękujemy.

Drodzy Nałęcze

Zbliżają się Święta Bożego Narodzenia. Życzymy Wam więc, aby Bóg-Jezus, wcielający się w nicość ludzką, błogosławił Waszemu zdrowiu, szczęściu i dobrym czynem teraz i przez cały przyszły rok 2013. W mieniu własnym i Starosty Ignacego Sitnickiego oraz Zarządu Krajowego pozdrawiam Was bardzo serdecznie


Stanisław Rostworowski




Początek