Na Wielkanoc 2015 roku

Nalencianum res est





NR 1/93
Rok LX
Kwiecień 2015


     SZEŚĆSET LAT SŁUŻBY I WŁADZY

  
Król Władysław I Łokietek
     Wojska krzyżackie, liczące 7 tyś. ludzi wkroczyły na Kujawy, idąc w kierunku Brześcia Kujawskiego. Dowodzili komtur krajowy chełmiński Otto von Lauterberg oraz wielki komtur Otto von Bonsdorf. Politycznym sojuszem z Krzyżakami związał się czeski król Jan Luksemburg, lecz jego wojska się spóźniły na czas bitwy. Krzyżacy szli trzema oddziałami. Oddział komtura chełmińskiego zaatakowały wojska króla Łokietka, upadła chorągiew krzyżacka, wśród wojsk nastąpił popłoch. Pierwsza bitwa była wygrana, choć jeszcze trzeba było ze zmiennym szczęściem walczyć z nadchodzącymi w odsieczy dalszymi siłami wojsk krzyżackich.
     I to wtedy, 27 września 1331 roku, nad rannym rycerzem nachylił się król Łokietek i kazał mu poharataną rękę obwiązać chustą. Tak powstał herb Nałęcz o związanej lub niezwiązanej chuście. Od czasu tej bitwy minęło 614 lat, kiedy komuniści odebrali szlachcie resztki posiadanej przez nią polskiej ziemi.
     Czyli, że przez ponad 600 lat Ród Nałęczów należał do warstwy przywódczej narodu. Ojczyzną Nałęczów była Wielkopolska i to ziemie leżące między Poznaniem i Szamotułami. Psarskie, Jankowice, Kaźmierz, Chlewiska, Rostworowo, Żydowo, Lulin, Bąblin, Szamotuły, Przyborowo, Myszkowo, Ostroróg, Pniewy - to wszystko miejscowości zamieszkałe niegdyś przez Nałęczów, od nazw których brali oni z czasem swoje nazwiska, budując z latami rozgałęzienia rodu. W czasach rycerskich miejscowości te były grodziszczami, częściowo obronnymi, których mieszkańcy żyli z rybołówstwa, prowadzonego nad rzekami i na jeziorach oraz z łowiectwa, uprawianego w rozległych jeszcze lasach. Od Ostrorogu dziś jeszcze ciągnie się w stronę Kaźmierza duży kompleks leśny, przecięty wstęgą rzeki Samy, na linii której skupiało się osadnictwo. Rycerz miał kilka wsi, by wyposażyć swych synów, ale były to skromne osady zamieszkałe przez trzech, czterech kmieci, których praca decydowała o dochodowości tych wsi. Oni byli zobowiązani dostarczać rycerzowi cześć wyprodukowanych przez siebie płodów rolnych oraz tych pochodzących ze zbiorów leśnych, rzadziej z łowiectwa. Oprócz tego były pustki nie zamieszkałe przez ludzi, które posiadaczowi nie przynosiły żadnego dochodu, choć stanowiły teren jego władania. Granice włości oznaczało się kopcami. I właśnie usypanie takiego kopca na terenie, do którego rościł sobie pretensje rycerz sąsiad, było zarzewiem głównych sporów, jakie często kończyły się zajazdem i śmiercią tego, który kopiec kazał usypać. Istniało niby już sądownictwo, ale niezadowoleni z wyroków niekiedy zamordowali i samego sędziego, a kara za morderstwo szlachcica, tzw. główszczyzna wynosiła przeważnie 100 kop groszy, zaś za zabicie kobiety była dwa razy wyższa. A zatem duże kary, ale strawić je było można.
     Czasy były ostre i ludzie gniewliwi. Szerszą władzę sprawował książę, najszerszą król, którym udało się zgromadzić jakieś większe środki materialne, utrzymywać stałe drużyny wojaków i przez to podporządkować sobie brać rycerską. Jedność z księciem-królem była koniecznością, bowiem pod jego wodzą rycerz osadnik bronił się przed najazdami i grabieżą sąsiednich władców i bronił swojej rubieży. Powoli więc kształtowało się pojęcie odrębności narodowej i państwowej. Podstawowym zwornikiem nie było państwo, ojczyzna, ale władza królewska, pod którą walczyło się z rycerstwem podległym innym królom-władcom. Powolny rozwój miast, przyjmujących osadników z innych krajów, zdolnych do wyrabiania rzeczy w życiu codziennym pożądanych przez rycerstwo, sprawiał, iż trzeba było mieć pieniądze na zakup miejskich towarów. A zatem do miast sprzedawało się własne wiejskie wyroby. Handel wprowadzał obrót pieniężny. A posiadanie pieniędzy umożliwiało podróże. W drugiej połowie XVI wieku rycerstwo zaczęło posyłać swych synów na uniwersytety do Krakowa, do Padwy, gdzie uczyli się oni języków i uczestniczyli we wspólnocie uniwersyteckiej z młodzieżą rycerską podległą innym władcom-królom. Uniwersytety dawały uniwersalistyczne spojrzenie na świat i uczyły korzystać z osiągnięć cywilizacyjnych innych społeczeństw.
     Rodziła się coraz większa potrzeba pieniędzy. Na razie jeszcze sprawy własnościowe i skarbowe osiadłego rycerstwa rozstrzygały koła rycerskie, skupiające rycerstwo danej ziemi, na przykład czerskiej, pod przewodnictwem obranego marszałka. Ponadto rycerze garneli się do sprawowania urzędów nadawanych przez króla, z którymi wiązało się dzierżawne panowanie nad królewszczyznami bądź też sprawowanie w imieniu króla władzy wojewodów, kasztelanów, co również zwiększało prywatne dochody.
     Powoli grodziszcze rycerskie zaczęło przekształcać się w folwark, a rycerstwo w szlachtę. Urwanie kontynuacji dynastii jagiellońskiej i wprowadzenie królów obieralnych przez sejm elekcyjny spowodowało to, że szlachta przed intronizacją króla kazała mu podpisywać zobowiązania, iż nie naruszy on w niczym dotychczasowych przywilejów szlacheckich, a ponadto pochodzenie władcy króla stawało się jakby nawet przypadkowe, bo mógł on być wybrany z łona samej szlachty. Słabła władza króla, a zwiększała się sejmu i sejmików ziemskich. Dom wzrastającego w zamożność szlachcica był tak budowany, iż od wejścia była sień, a dalej wielka sala, na której schodzili się i obradowali ci, którzy lokalnemu panu-możnowładcy ustępowali część swoich praw szlachcica na zagrodzie równego wojewodzie. Salę oświetlało sześć okien oprawnych w ołów, w jej głębi był wielki piec, w którym prażono mięsa z dziczyzny, by wyżywić brać szlachecką, no i miodu oraz piwa dla satysfakcji wszystkich starczało. Po bokach sali były alkowy, w których mieszkał szlachcic i białogłowy, choć mogli oni też dla siebie i służby zbudować odrębne oficyny. Zmieniła się też rola kmiecia, który dawniej miał panu swemu składać daniny, a później stał się pańszczyźnianym chłopem, zobowiązanym przez większość dni tygodnia do pracy na ziemi pańskiej, która po wykarczowanych lasach stawała się ziemią uprawną pod zboża. Zboże to, spławiane rzekami przez flisaków do Gdańska, było wymieniane na pieniądze lub luksusowe towary. Szlachcie żyło się wygodnie i bogato, więc wzbraniała się przed służbą rycerską w obranie króla i kraju. Gdy najechali Szwedzi, pod Ujściem w lipcu 1655 r. szlachta wielkopolska porzuciła wlanego króla Wazę i przeszła na stronę króla Wazy szwedzkiego. Umowę ze Szwedami podpisał też kasztelan międzyrzecki Piotr Gembicki. Na rubieżach kraj wyniszczyły wojny kozackie, a w Koronie w straszliwy sposób najazd szwedki. Szwedzi zniszczyli zamki, miasta, kościoły. Przyszedł czas odbudowy, któremu towarzyszyło zagrożenie tureckie, wojny północne, państwo słabło, a wzmocniło się głównie możnowładztwo szlacheckie.
  
Herb Nałęcz
     We wszystkich tych procesach uczestniczyła szlachta herbu Nałęcz, która jeszcze na bitwę grunwaldzką wystawiła dwie chorągwie, która potem swoich synów pozsyłała na nauki zagraniczne. Z tego rodu pochodzili arcybiskupi, którzy też mieli swoje wielkie dobra, jak i rodziny możnowładcze Małachowscy czy Raczyńscy.
     Wiek XVIII był już czasem klęski. Skostniałe szkolnictwo nie rozszerzało umysłów, zastępowanie wojska rycerskiego pułkami zaciążnymi, obieranie królów, którzy interesy swe widzieli w rozwoju krajów swego pochodzenia, liberum veto wstrzymujące obrady sejmowe, wyodrębnianie się coraz silniejsze interesów możnowładczych ze wspólnoty Rzeczypospolitej i wreszcie upadek obyczajów i znaczne podporządkowanie światlejszej szlachty władzy masonerii oto zło, które doprowadziło do upadku Rzeczypospolitej. Mieli w nim i swój udział członkowie rodzin z herbem Nałęcz, którzy bardziej troskali się o dobro swych majątków niźli dobro Rzeczypospolitej. Ruch reformatorki, uwieńczony uchwaleniem Konstytucji 3 Maja, który przypadł już na koniec wieku, nie zdołał uratować Rzeczypospolitej, a klęski dwóch wojen polsko-rosyjskiej z 1792 i powstania Kościuszki z 1974 r. już dobiły naród.
     Zwolna przychodzi odrodzenie, które zabłyśnie ofiarnością Polaków w służbie Napoleona i Księstwa Warszawskiego, później w powstaniu listopadowym. Zrywem prawdziwie bohaterskim uciemiężonego narodu będzie powstanie styczniowe, którego legenda da siłę żywotną legionistom Piłsudskiego. Wszystkie te zbrojne wysiłki będą dorobkiem ludzi z etosem szlacheckim, ludzi nawiązujących do tradycji rycerskiej, zaniechanej w końcem XVII wieku. Przychodzi odrodzenie moralne i religijne. Ale koszty zaniechań są ogromne. Wybuch rewolucji bolszewickiej wyniszczy polskie siedziby szlacheckie w guberniach kijowskiej, podolskiej, połockiej i mińskiej. A właśnie te domy na ziemiach wcielonych do imperium rosyjskiego stały się ostoją patriotyzmu polskiego. Tu skupiał się kresowy element polski, tu utrzymywała się wiara katolicka. Kresowa młodzież polska, pozbawiona domów rodzinnych, ochotniczo garnęła się do powstającego co dopiero Wojska Polskiego. I to wojsko, w sierpniu 1920 r. powstrzymało zalew bolszewicki, skierowany ku całej Europie. Odbudowa Polski odbywała się przy ogromnym wysiłku gospodarczym ziemian polskich, którzy majątki swe dźwigali ze zniszczeń wojennych i nie porzucili ich w czasie pięcioletniego kryzysu ekonomicznego, który zniszczył opłacalność produkcji rolnej. Iluż synów ziemiańskich, szczególnie w pułkach kawalerii, stanęło w szeregach Wojska Polskiego we wrześniu 1939 r. i iluż z nich oddało życie za ojczyznę na polu chwały czy w sowieckich obozach zagłady. Przyszły lata wojny, w których ziemianie polscy z Wielkopolski i Pomorza, jeśli w pierwszych miesiącach okupacji niemieckiej uniknęli rozstrzelania, zostali brutalnie wysiedleni ze swych domów i transportami przerzuceni do Generalnego Gubernatorstwa. Z synów tych rodzin znów będą się kształtowały kadry konspiracyjnej Armii Krajowej i bohaterskich żołnierzy powstania warszawskiego. Natomiast w województwach, które pozostały przy Polsce po pokoju ryskim, na przeciąg niepełnych dwóch lat nastała władza sowiecka. Starczyło czasu na kompletne wyniszczenie, wywiezienie i wymordowanie ziemian kresowych, których dobijała jeszcze później partyzantka sowiecka, działająca na zapleczu frontu niemieckiego. W czasie wojny zycie ziemiańsko-szlacheckie trwało jeszcze w sztucznie utworzonym Generalnym Gubernatorstwie. Tym razem polskie siły wojskowe ( AK i NSZ) nie powstrzymały zalewu bolszewickiego, który doszedł do Berlina. Gdy nastała władza komunistyczna szlachta z Polski centralnej była wyganiana ze swych majątków, niejednokrotnie więziona. W Wielkopolsce i na Pomorzu, ci którzy powrócili do swych domów, zostali ponownie wysiedleni i z mianem wrogów klasowych nie mieli prawa nawet odwiedzać swych siedzib.
     Pokolenie, którym jesteśmy, dożyło do kresu. Nałęcze po 614 latach od dni bitwy pod Płowcami mieli być wykluczeni z narodu. Przetrwali, odporność duchowa i wierność wobec wiary katolickiej dały im siły. Są w społeczeństwie, pełnią różne funkcje zawodowe i społeczne, należą w jakimś stopniu do kadr inteligencji polskiej. Jest to już inna funkcja, praca zaczynu narodowego i religijnego, a nie nosicieli posłannictwa służby i władzy w Rzeczpospolitej.

WYDARZENIA WIELKIE i MAŁE
  1.   
    Fragment strony "WWW" Zamku Królewskiego.
    W okresie sprawozdawczym, tj. od stycznia do marca 2015 r., odbyły się dwa spotkania, zorganizowane przez Zarząd Krajowy. Pierwsze spotkanie z 9 stycznia miało charakter opłatkowy, ale zostało poprzedzone bardzo ciekawym odczytem naszego członka mgr Cezarego Lipki, który mówił o stosunku Papiestwa do objawień w Fatimie. Tego dnia odbyło się też zebranie Zarządu Krajowego, na posiedzeniu którego zostały podjęte ważne postanowienia. Zarząd był zwołany przez Starostę Koła, ale wydarzenia zewnętrzne nie pozwoliły mu w jego posiedzeniu uczestniczyć. I otóż postanowiono, że organizacja zebrań odczytowych, odbywających się w Warszawie, przechodzi w gestię członka Zarządu Pana Ludwika Chełmickiego, któremu została przekazana lista osób zapraszanych i który jest wyposażony w nową pieczątkę. Drugie postanowienie dotyczyło tego, że przewidziany na rok 2016 kolejny Zjazd Rodowy odbędzie się w Warszawie. Osoby przyjezdne otrzymają bilety do teatru, będziemy dla nich poszukiwali taniego pensjonatu i ustanowimy jakiś pojazd funkcjonujący po Warszawie. Zjazd tego roku wypada w jubileusz 20-lecia działalności Koła oraz wiązać się będzie z wyborami władz Koła.
    Drugie zebranie odbyło się 20 marca i miało miejsce na Zamku Królewskim w siedzibie Gabinetu Genealogiczno-Heraldycznego. Do członków Koła prelekcję o zadaniach i pracy Gabinetu wygłosił obecny jego dyrektor dr Tomasz Mleczek. Prelekcja dyrektora zainteresowała zebranych. Mankamentem było to, że nie starczyło czasu nie odwiedzenie czytelni Gabinetu, w której zgromadzone są bogate źródła do prac genealogiczno-heraldycznych. Dyrektor Mleczek natomiast naszych członków, a była grupa żelaznych uczestników naszych zebrań na czele z Panem Koczanowskicm przybyłym z Krakowa, w każdym razie dyrektor zaprowadził nasze grono do sal zamkowych i wprowadził na trójwymiarową wystawę, obrazująca zniszczenie Zamku w czasie wojny i ogromny wysiłek jego odbudowy.

  2. W okresie sprawozdawczym do Koła Nałęczów zostali przyjęci nowi członkowie: Pani Jolanta Maria Zbyszewska z Warszawy, której już śp. Matka należała do Koła, Pani Jolanta Karpińska-Warzecha z Otwocka i Pan Jerzy Stępniewicz z Gdańska. Witamy ich serdecznie i wierzymy, że bogactwem swej duchowości i inwencji wzmocnią nasze działania na rzecz integracji rozproszonego Rodu Nałęczów.

  3. Dnia 16 stycznia 2015 r. w godzinach przedpołudniowych miał się odbyć na Cmentarzu Ewangelicko-Ausburskim w Łodzi pogrzeb naszego członka Raula Małachowskiego zmarłego w Chile. Niestety w naszym gronie warszawskim nie znalazły się osoby, które zdolne by były udać się na tą smutną uroczystość do Łodzi.
    Z kręgu tych spraw smutnych można wspomnieć, że w bieżącym numerze 61 „Wiadomości Ziemiańskich” ukazało się wspomnienie pośmiertne poświęcone śp. dyrektorowi Mieczysławowi Ptaśnikowi.

  4. W marcu nasz Skarbnik Koronny Pan Mirosław Kęszycki złożył w Urzędzie Skarbowym Bielany sprawozdanie finansowe za 2014 rok. Wynik finansowy jest dodatni. Niemniej rezerwy finansowe topnieją, gdyż nie ma możności przy „Liście Okólnym” przesyłania przekazu pocztowego na wpłatę składek członkowskich. I trzeba oczekiwać, by nasi Członkowie z poczty przesyłali składkę na adres domowy Pana Skarbnika Mieczysława Kęszyckiego, ul Ciechanowska 3, 03-150 Warszawa. Apelujemy więc do Członków o szczodrobliwość i dokonywanie tych wpłat. Równocześnie jednak wpływają wnioski o założenie konta bankowego, czego dotychczas nie zrobiliśmy, unikając wcale nie małych opłat bankowych.

  5. Pan Adam Koczanowski przekazał nam odpis swego pisma skierowanego 14 XII 2014 r. do Zarządu Głównego Związku Szlachty Polskiej. Okazuje się, że do Związku tego około 2000 r. przystąpiło dwoje naszych członków z Krakowa. Związek zaczął wprowadzać jakieś dziwne praktyki. Rozesłał wezwanie do wypełnienia nowej ankiety członkowskiej, którą należało sobie wydrukować i opłacić Związkowi 100 zł. Wreszcie bulwersującym wydarzeniem było to, że członkowie Zarządu Głównego Związku przybyli na bankiet do pałacu prezydenckiego, czym podważyli apolityczny charakter Związku. Autor wystąpienia przypomniał liczne uchybienia merytoryczne w działalności Pana Prezydenta, świadczące o dużych lukach w jego wykształceniu, jego obronę WSI w Sejmie i akt usunięcia ze stanowiska wiceministra Romualda Szeremietiewa pod zarzutem, który okazał się nieprawdziwy. Wszystkie te okoliczności sprawiły, że Pan Adam Koczanowski publicznie ogłosił swoje wystąpienie ze Związku Szlachty Polskiej. Niewątpliwie decyzja ta jest mocna merytorycznie, tym bardziej, że w piśmie swym przytoczył wiersz Andrzeja Trzcińskiego z XVI wieku:
         Szlachcić ma być jako szkło zawżdy przeźroczysty
         A od każdej makuły jako kryształ czysty,
         Bo by inszej przyczyny do tego nie było
         To samo słowo szlachcic siłą zastąpiło.

Jak zawsze jesteśmy bardzo wdzięczni za przesłane nam życzenia świąteczne na Boże Narodzenie, które otrzymaliśmy do Pani Anety Falk z dziećmi Ostrorgami Mikołajem, Luizą i Kamą z Kórnika, od Państwa Lucyny i Adama Kocznowskich życzących nam zdrowia, od naszej Kochanej Pani Zofii Nałęcz-Lipczyńskiej, która donosiła o śmierci Jej Męża Pana Grzegorza Lipczyńskiego, od Michała P. Moszczyńskiego z Warszawy, od Państwa Jolanty i Jana Nałęczów z Olsztyna , od prof. Janusza Sobieszczańskiego z piekna ilustracją Żłobka i słowami „Moje narodzenie niesie Wam zbawienie” oraz od Joli i Wiktora Warzechów, wspominających swoje związki rodzinne z Wołyniem. Dziękujemy z całego serca i sami życzymy obfitych ład Bożych na obecne Święta Wielkanocne.

Pani Joli Warzesze odpowiadamy – książkę S. Nałęcz-Małachowskiego „Wspomnienia generała” wydała Oficyna Bibliofilów, mająca sklep 90-135 Łódź, ul. Narutowicza 48, tel. 42-630-1097 oraz biura tel. 42-630-7141.

     Jeszcze raz życzymy Wszystkim naszym Kochanym Nałęczom tego, aby Zmartwychwstanie Chrystusa przyniosło nam wiarę w możliwość wieczystego udziału w chwale Bożej, a na ziemi radość, że jesteśmy powołani przez Chrystusa do świadczenia dobra.

Z serdecznymi pozdrowieniami i zawołaniem Pomłość
                                                                                     Przewodniczący Rady Nałęczów Stanisław Rostworowski




Początek