III Zjazd Rodowy                 IV Zjazd Rodowy                 V Zjazd Rodowy                 VI Zjazd Rodowy                 VII Zjazd Rodowy



VIII Zjazd Rodowy Nałęczów

VIII Zjazd Rodowy Nałęczów miał nieco inny charakter niż poprzednie. Wydarzeniem dominującym było odsłonięcie pomnika Stanisława Kostki Rostworowskiego herbu Nałęcz i jego żony Marii Ludwiki z Broel-Platerów, założycieli Osiedla Klimatyczno-Wypoczynkowego w Wildze (rok 1929). Uczestnicy Zjazdu 1 maja 2014 r. pojechali na miejsce, gdzie znajdował się dwór Rostworowskich – dziś pozostały jedynie zabudowania folwarczne – oraz udali się także nad Wisłę, by obejrzeć resztki mostu zbudowanego przez saperów 1 Armii WP w 1944 r. wtedy, kiedy Polacy nie dopuszczeni przez sowietów do mostu pontonowego na własną rękę przedzierali się przez Wisłę.
I otóż o 17.00 odbył się akt odsłonięcia pomnika, który dokonali przybyła z Francji wnuczka założyciela Marika Rostworowska w towarzystwie wójta Gminy Wilga Szymona Woźniaka. Miejscowy proboszcz ks. Marek Żak poświecił pomnik. Naprzeciw wzniesionego obelisku ustawione były krzesła, na których siedzieli uczestnicy tego wydarzenia, a więc członkowie Koła Nałęczów wraz z przybyłym z Londynu panem Janem Małachowskim i jego małżonką, członkowie Rodziny Rostworowskich z seniorem Rodu Andrzejem Rostworowskim z Suszna oraz najgodniejsi mieszkańcy Wilgi na czele z prof. Marianem Markiem Drozdowskim i jego żoną. Rolę głównego reprezentanta rodziny Stanisława Kostki pełniła jego wnuczka Marika Rostworowska, która po angielsku przemówiła po odsłonięciu tablicy pamiątkowej wspominającej jej dziadków. Z nią też został przeprowadzony obszerny wywiad telewizyjny. Zasługi założycieli Wilgi w ładnym przemówieniu wspominał wójt Gminy Wilga. W uroczystości uczestniczyli członkowie rodziny Tadeusza Nowakowskiego, architekta, który rozplanował osiedle. Obecny był wnuk Rostworowskiego Ignacy Dembiński ze swą żoną i teściową Nicole Radziwiłłową. Instytucją, jaka głównie pokryła koszty wzniesienia obelisku, bała Fundacja Ostoja przy Wiśle. W jej imieniu przemawiała Pani Joanna Pogórska. Ona i oraz prezes Oficyny Literatów „Rój” Aleksander Rowiński byli głównymi organizatorami prac związanych ze wzniesieniem pomnika Głos zabrał Stanisław Rostworowski, zapraszając uczestników spotkania na wspólną wieczerzę z członkami Koła Nałęczów. Podczas tego spotkania przemawiania informacyjne o dziejach Wilgi wygłosili przewodniczący Rady Gminnej Zbigniew Węgrzynek i niestrudzony badacz historii osiedla Tadeusz Górecki.
W następnych dniach uczestnicy VIII Zjazdu zwiedzili niesłychanie ciekawy zakład produkcyjny Spółdzielni Sadowniczej Szymona Koca, eksportującej jabłka do Arabii Saudyjskiej i innych egzotycznych krajów, a dalej w znacznym stopniu odbudowany Zamek Czerski, Muzeum Kościuszki w Maciejowicach, kościół św. Marcina w Stężycy ( fragmenty z 1434 r.) i Muzeum Sił Powietrznych w Dęblinie. 3 Maja uczestniczyli też we mszy św. w Sanktuarium Matki Boskiej Bolesnej w Mariańskim Porzeczu, w którym byli mile przyjęci przez ojców Marianów, a ci nie omieszkali do intencji mszalnych dołączyć modlitwę o opiekę Bożą nad członkami Koła Nałęczów.
Wieczorem 3 maja odbył się tradycyjny raut pożegnalny, podczas którego wspominano 19-letnie już dzieje Koła Nałęczów. Przemawiali kolejno Stanisław Rostworowski. Mirosław Kęszycki, Andrzej Cybulski, Adam Koczanowski, Ignacy Sitnicki, Jan Małachowski, prof. Janusz Sobieszczański. Wspominano też, że organizacja zjazdów musi ulec rekonstrukcji, bowiem wskutek zbyt późnych odwołań uczestnictwa lub opóźnionego przybycia na Zjazd za zamówione a nie wykorzystane posiłki trzeba było zapłacić 470 zł. W końcowym momencie spotkania na raut przybyły panie Joanna Pogórska, Barbara Petrozolin-Skowrońska, oraz panowie Aleksander Rowiński i Zbigniew Węgrzynek. Mówili o planach przekształcenia Wilgi w piękną miejscowość wypoczynkową oraz Pani Pogórska prezentowała wspaniałą księgę pt. „Nieustająca pamięć”, wydaną staraniem miejscowego środowiska literatów, przy współudziale osób z całego kraju.
Tak więc VIII Zjazd Rodowy wniósł trwałe wartości kulturowe do miejscowego środowiska w Wildze, a był także wyrazem nieustannej prężności zespołu członkiń i członków Koła, którzy już współpracują ze sobą bez mała 20 lat.

Stanisław Rostworowski


 
Nałęcze podczas Zjazdu Rodowego w Wildze. Na pierwszym planie stoją:
Anna Chełmicka, Stanisław Rostworowski, Marika Rostworowska, Mirosław Bednarski, Mirosław Kęszycki.

 
Piotr Zborowski mówi o sforsowaniu Wisły przez żołnierzy I Armii. Od lewej stoją:
Mirosław i Jolanta Bednarscy, Janusz Sobieszczański, Mirosław Kęszycki, Piotr Zborowski, Katarzyna Ostroróg-Górzyńska, Anna Chełmicka.

 
Uczestnicy Zjazdu dzielą się wrażeniami. Po środku stoją przybyli na Zjazd Rodowy z Londynu Jan Małachowski z żoną.

 
Marika Rostworowska przybyła z Francji mówi o swoim dziadku Stanisławie Kostce Rostworowskim.

 
Przed odsłoniętym pomnikiem Marika Rostworowska, p.Rowińska z telewizji, Szymon Woźniak wójt Gminy Wilga, asystentka.

 
Akt poświęcenia pomnika założycieli Osiedla Wilga przez proboszcza ks. Marka Żaka.

 
Obecni na uroczystości otwarcia pomnika, od lewej rząd I: prof. Marian Marek Drozdowski z żoną, Marika Rostworowska, ks. prob. Marek Żak,
rząd II: Mirosław Kęszycki, w tle stoi starosta Ignacy Sitnicki, prof. Janusz Sobieszczański, Adam Koczanowski, NN, Jolanta i Mirosław Bednarscy.

 
Podczas aktu poświęcenia pomnika, stoją od lewej: Andrzej Rostworowski, profesorostwo Drozdowscy, Marika Rostworowska,
rząd II: Mirosław Kęszycki, prof. Janusz Sobieszczański.

 
Stanisław Rostworowski składa podziękowanie fundatorom pomnika.

 
Przedstawiciele władz Fundacji Ostoja przy Wiśle, głównego fundatora pomnika: Aleksander Rowiński, Joanna Podgórska
oraz członek Zarządu Koła Nałęczów Ludwik Chełmicki.

Początek




VII Zjazd Rodowy Nałęczów

Wspomnienie o VII Zjeździe Rodowym

Pan Michał Piotr Moszczyński napisał do nas, że dziękuje za tak miłe spotkanie. A dziękował przecież za to, co dla nas jest VII Zjazdem Krajowym Nałęczów, jaki odbył się 9 i 10 czerwca 2012 r., a swój początek wziął w Gołuchowie pod Pleszewem. Rzeczywiście, już 8 czerwca zjechali się do Gołuchowa dość licznie nasi Nałęcze, tak, że w Domu Pracy Twórczej na kolacji było ich pełno. Nocowali w „stajni", niegdysiejszej dóbr Gołuchowskich, dziś przerobionej na piękny, piętrowy obszerny hotel, z niezbyt drogimi pokojami, w których prawie wszyscy uczestnicy Zjazdu mogli się pomieścić. A przyjechało naszych Nałęczów niemało. Był to najliczniejszy Zjazd z siedmiu dotychczasowych, bo przybyły na niego 62 osoby, choć 12 Nałęczów uczestniczyło tylko w części programowych zajęć.

Odbył się swoisty zjazd Rodziny Kęszyckich, bo choć nasz Koronny Skarbnik Pan Mirosław przybył bez małżonki, ale za to nasze gołuchowskie spotkanie zaszczycili Państwo Kęszyccy z Kalisza, Szczecina i Wrocławia, razem sześć osób i wszyscy byli bardzo mili. W tym czasie udział Rostworowskich niestety schudł do jednej tylko osoby. Ale za to zjechali się Nałęcze z różnych ziem naszej Ojczyzny. A więc przybyli dostojni Nałęcze z Czaplinka z synostwem i ich dziećmi. Pani Alicja i Pan Jerzy Jan od czasu powstania Koła Nałęczów obrośli już w znaczną grupę wnuków i wnuczek, tylko prawnuków nie mają, bo za młodzi. Ród Nałęczów godnie wspierała stała uczestniczka naszych zjazdów Pani Zofia Nałęcz-Lipczyńska z Poznania oraz Pan Burmistrz Krzysztof z bratem Stanisławem Nałęczem z Bartoszyc z Olsztyńskiego. Z Poznania przybyła też Pani Zbigniewa Nowodworska, jak zawsze w miłym towarzystwie. Po raz pierwszy zjazd zaszczycili swą obecnością łodzianie, a więc wielebny pastor Semko Koroza z żoną i Pan Marcin Nałęcz Sadowski. Przybyli też nasi kochani krakowianie, Państwo Koczanowscy z Panią Żuk Skarszewską i osobami zaprzyjaźnionymi. Z Wałcza dojechali Państwo Beata i Stanisław Górscy z dwoma apostołami Piotrem i Pawłem, którzy od czasu naszych zjazdów znacznie podrośli. Z samej stolicy natomiast dojechało chyba ze 21 osób. A zatem nasz VII Zjazd był rzeczywiście krajowy.

l otóż, zaczął się nietypowo. Wypoczęci po nocy, choć były towarzyskie spotkania u Pana Janusza Chełmickiego z Częstochowy i może u innych, ale zakładamy, że wypoczęci Nałęcze ruszyli po części pieszo, po części samochodami oglądać Pokazową Zagrodę Zwierząt w wielkim parku gołuchowskim. A było na co popatrzeć -żubry i wilki, daniele i dziki, zwierzyna z czasów naszych prapradziadków, zgromadzone w jednej ogrodzonej zagrodzie, takie polskie małe zoo. Uciechę miały przede wszystkim dzieci przybyłe na Zjazd, ale i starsi mieli co oglądać. Aby dotrzeć do zagrody trzeba było piękną aleją zrobić rekreacyjny spacer, więc nasza młodzież przed i po siedemdziesiątce po drodze przystawała, co pozwalało zrobić „plenerowe zdjęcia".

W drugim punkcie programu było zwiedzanie Zamku w Gołuchowie. Trzeba powiedzieć, iż jest rzeczą rzadką, że można oglądać polski, nie krzyżacki, ale właśnie polski niezniszczony cały zamek. Nie jakieś oczodoły, puste okna w murszejącym murze, ale zamek, z komnatami, krużgankami, bramami i tym wszystkim co zamek mieć powinien. W jego salach piękne sztychy, portrety, głównie osób należących do rodu Działyńskich i Czartoryskich, choć jest też portret króla Stanisława Augusta malowany przez Bacciarellego. Jest tu też 56 obiektów z dawnej wielkiej gołuchowskiej kolekcji waz antycznych, z których niektóre jednak pochodziły - bagatela! - z VII wieku przed Chrystusem. Zamek gołuchowski to naprawdę wspaniały obiekt, warty wizytacji.

fot. Tadeusz R.Topolski  
fot. Tadeusz R.Topolski  


A potem szybko na obiad do Witaszyc, niegdyś należących do niemieckiego rodu Ohnesorge. Uczestnicy peregrynacji cieszyli się, bo obiad miał być podany w wykwintnych salach reprezentacyjnego pałacu, a apetyty już były niemałe. Ale by dotrzeć do celu trzeba było przejechać 30 km, a na miejscu okazało się, że wpierw odbędzie się zwiedzanie położonego obok pałacu Muzeum Wojen Napoleońskich. Ten i ów czuł się tym skrzywdzony, lecz wkrótce okazało się, że Muzeum to prawdziwy skarbiec wiedzy o epoce napoleońskiej, obrazy, pamiątki, szkice toczonych bitew. Świetna przewodniczka, przekaz wiedzy frapujący i ekspozycja okazała się bardzo ciekawa. Dodatkowo dwaj młodzi ludzie (11-12 lat) zaprosili nas do znajdującego się w podziemiu Muzeum Robotów, przez nich wypełnionego eksponatami i przez nich zarządzanego.

fot. Ludwik Chełmicki  
fot. Ludwik Chełmicki  


A zatem już trzy muzea tego dnia zwiedzono i dopiero potem we wspaniałej sali zasiadamy do obiadu. Obiad zamówiony za 25 zł, tymczasem zupy, kotlety, sałatki, kawa, desery, przyjęcie na całego w dobrym stylu.

A teraz korteż samochodów ma być prowadzony do Dobrzycy. Tymczasem GPS pierwszego pokazuje drogę w przeciwnym kierunku, jedziemy więc na Jarocin, a nie do tyłu. Ostatecznie decydujemy się jechać bez GPS-u i po pewnych trudnościach trafiamy do Sanktuarium Matki Bożej Miłościwej w Lutyni. Lutynia to niewielka miejscowość, ale tu w kościele znajduje się obraz Matki Boskiej Miłościwej, którego kult jest znany już od XVII wieku. Wtedy śpiewano tu „O niebieska Cesarzowo - Całego Świata Królowo - Spojrzyj z nieba wysokiego - Na człowieka mizernego. „

Pomodliliśmy się z niemałym wzruszeniem w tym wiejskim kościółku i dalej w drogę do Dobrzycy, gdzie znów piękny pałac wzniesiony przez adiutanta króla Stasia Augusta Gorzeńskiego w 1804 r. Pałac ten został odnowiony z funduszy Urzędu Marszałkowskiego Województwa Wielkopolskiego. A owa renowacja polegała na odtworzeniu polichromii, jaką artysta Antoni Smuglewicz pokrył sufity i ściany pałacu. A było co oglądać, bowiem artysta hołdował stylowi malarstwa iluzjonistycznego i treść owych polichromii wymagała objaśnień dla zwiedzających, czym z dużą wiedzą zajęta się oprowadzająca po pałacu pani przewodniczka.

W sali balowej pałacu w Dobrzycy miało się odbyć co czteroletnie zgromadzenie sprawozdawczo-wyborcze Koła Nałęczów. Jednakże nasza korespondencja rezerwująca salę obrad nie została odczytana i na sali było tylko 16 krzeseł. Obrady toczyły się więc przy Nałęczach przeważnie stojących, bowiem na zachowanych krzesłach zasiadały prawie wyłącznie panie. Widząc to Starosta Ignacy Sitnicki w skróconej formie przedłożył swój referat sprawozdawczy. Skoro jednak czteroletnie dokonania Zarządu i Starosty były doniosłe, jak np. wydanie książki o pięciu odbytych już Zjazdach, zatem uczestnicy zgromadzenia in gremio udzielili absolutorium ustępującemu Zarządowi Krajowemu. Po czym odbyły się wybory nowych władz. A tu już, mając na uwadze uprzednią kadencję, tak owocną, nie dokonywano znaczniejszych zmian w składzie władz Koła. Proponowano jedynie pewne zmiany w składzie Komisji Dobrego Porządku, ale ponieważ dotyczyłyby osób nieobecnych, na wniosek z sali postanowiono zmiany te uzgodnić z osobami, które na zjazd nie mogły przybyć.

No i z kolei opuszczano już czwarte tego dnia muzeum, by powrócić do Gołuchowa. A tu miał odbyć się jeszcze raut, uroczysta kolacja w Domu Pracy Twórczej u samej Pani Anny Grzegorczyk. Nałęcze zasiedli przy stołach ustawionych w podkowy. Na czołowych miejscach zasiadała Pani Ambasadorowa Morawska i Pani Cybulska z towarzyszącymi im panami. Wśród nich umieszczony został były starosta Stanisław Rostworowski, który raz po raz wznosił toasty na część nowo obranych, Pana Starosty Sitnickiego i innych członków władz krajowych. Składał też podziękowanie Panom Marcinowi i Mariuszowi Sitnickim z Pleszewa za inicjatywę i nieocenioną pomoc okazaną przy zorganizowaniu VII Zjazdu Rodowego. Serwowane potrawy były wysokiej jakości. Atmosfera posiedzenia stawała się radosna i nieco frywolna, gdyż Pan Andrzej Cybulski opowiadał dowcipy szczególnie cenione na dworze radziwiłłowskim w Nieświeżu, a Pan Mirosław Kęszycki intonował nie wszystkim znane pieśni rycerskie. Choć wszyscy otrzymali kielich szampana, ale niektórzy uczestnicy posiedzenia, żywiący wzgardę dla doczesności i pieniądza, zamawiali dodatkowe butelki dobrego wina, racząc ich zawartością hojnie sąsiadów i osoby zaufane. Zwiększało to żywotność rozmów oraz reminiscencji zgoła historycznych.

Po zakończeniu rautu Nałęcze nieco ociężali skierowywali kroki ku swym pokojom. Natomiast nadzwyczaj odporny na trudy dnia Pan Marcin Nałęcz-Sadowski zainicjował wśród kilku osób spotkanie studyjne. Prezentował na nim swój pogląd, iż wszyscy Nałęcze progeniturę zawdzięczają komesowi Dzierżykrayowi z Człopy, który na nich też przelał swój tytuł hrabiowski. Trudno było tym wywodom przeczyć, gdyż dotyczyły one zdarzeń z XIII wieku, a zapisy znane są dopiero z końca XIV wieku, zatem poruszane sprawy są dostępne jedynie wiedzy wybitnych znawców. Niemniej jednak dyskusja była żywa, tym więcej, że tok myśli podtrzymywały liczne buteleczki hiszpańskiego wina.

Owe debaty studyjne dość znacznie skróciły czas przeznaczony na wypoczynek. Niemniej jednak już na 8.30 Nałęcze truchtem bieżeli przez park do zamkowego kościoła, gdzie sprawowana była Msza św. w intencji uczestników VII Zjazdu Rodowego zamówiona przez Pana Marcina Sitnickiego. Jego inicjatywa sprawiła, że ksiądz celebrans podczas kazania dobrym słowem obdarzył nasze grono, podkreślając jemu również znane zasługi Nałęczów. Nie zgłaszaliśmy żadnych intencji żałobnych, bowiem w tej kadencji nikt z członków Koła nie zmarł i nasza młodzież jak na razie trzyma się dobrze.

Apoteoza Wieszcza 
Tomasz Lisiewicz - Apoteoza wieszcza
Muzeum Adama Mickiewicza w Śmiełowie

Wzmocnieni na duchu Nałęcze udali się teraz w drogę do Śmiełowa, odległego o około 60 km, by tam zwiedzić wspaniałe Muzeum Adama Mickiewicza. W Muzeum zgromadzono tak wielką ilość pamiątek po wieszczu, że aż trudno pojąć jak to on, bądź co bądź pisarz, mógł tak wiele przedmiotów po sobie zostawić. Są tam również piękne rzeźby i obrazy, a wśród nich obraz „Apoteoza wieszcza" Tomasza Lisiewicza, który każdemu zwiedzającemu w pamięci pozostanie. Na jednym płótnie bowiem przedstawione są wszystkie wątki z dzieł Mickiewicza. Muzeum mieści się w bardzo pięknym pałacu wzniesionym przez Gorzeńskich herbu Nałęcz. Pałac otacza park, pełen uroczych zakątków. Jest tam też ogród z pomniczkiem Zosi z „Pana Tadeusza" rozsiewającej ziarenka dla kur. Przy pięknej naprawdę pogodzie Nałęcze by tam jeszcze z wieszczem obcowali długo, ale na godzinę 14 wzywała ich Pani Hałajda do baru, gdzie miał być serwowany obiad pożegnalny. Obiad był i to wystawny, z pstrągami, dobrze przyrządzonymi. Przy dojadaniu deseru VII Zjazd Rodowy został rozwiązany. Zaczęły się pocałunki i pożegnania, a także zapowiedzi przyszłych spotkań, świadczące o tym, że stajemy się już naprawdę jedną rodziną.

l otóż ja, który znalazłem miejsce w gościnnym samochodzie Państwa Anny i Ludwika Chełmickich, jadąc na zjazd w kierunku Lizbony i wracając z niego w kierunku Warszawy, inaugurowałem przejazd po Autostradzie A2, przygotowanej dla uczestników EURO, po której jechaliśmy jeszcze wówczas niemal samotnie.

S J R


Początek




VI Zjazd Rodowy Nałęczów

Program VI Zjazdu Rodowego Nałęczów w Kęble i Nałęczowie

Pierwszy dzień Zjazdu 5 czerwca - sobota
     Godz. 8.00-9.00 śniadanie
     Godz. 9.00 - otwarcie Zjazdu przez Starostę i krótka informacja złożona przez S. Rostworowskiego o dziejach pałacu w Kęble i Sanktuarium Maryjnym w Wąwolnicy.
     Godz. 9.30 - złożenie wieńca pod kapliczką Matki Boskiej Kębelskiej w Kęble - w miejscu objawienia się Matki Boskiej w 1278 r. podczas najazdu Tatarów.
     Godz. 10.00 - odjazd do Wąwolnicy do Bazyliki Mniejszej, do najsławniejszego na Lubelszczyźnie Sanktuarium Maryjnego - obecność w kaplicy w wieży zamkowej przed figurą Matki Boskiej słynącej łaskami oraz tamże zwiedzenie Muzeum Archeologicznego.
     Godz. 12.00 powrót do Kębła i zrobienie zbiorowego zdjęcia przed tamtejszym pałacem.
     Godz. 12.15-13.00 obiad w Kęble.
     Godz. 13.15 wyjazd do Nałęczowa - do parku uzdrowiskowego; Zwiedzenie Muzeum Prusa (pałac Małachowskich) i Muzeum Żeromskiego - nieopodal Parku Uzdrowiskowego.
     Do godz. 16.45 pobyt w Parku Uzdrowiskowym i ewentualne korzystanie z kawiarni w Pałacu Małachowskich - również zbiorowe zdjęcie uczestników
     Godz. 16.45 w Pałacu Małachowskich odczyt o życiu kulturalnym dawnego Nałęczowa. Kontakt: Izabella Nowotny, ul. Klonowa 7, 24-150 Nałęczów, kawiarnia „Jaśminowa" tel. 081-5015850
     Godz. 18.00 raut w sali balowej Pałacu Małachowskich (koszt 100 zł od osoby).
     Po zakończeniu rautu powrót do Kębła.

Drugi dzień Zjazdu - 6 czerwca - niedziela
     Godz. 8.00 śniadanie w Kęble.
     Godz. 8.15 wyjazd do Wąwolnicy.
     Godz. 9-10 msza św. w bazylice mniejszej w intencji pracy Koła Nałęczów i wspomnienia żałobnego pomarłych jego członków.
     Godz. 10.00 wyjazd do Kazimierza nad Wisłą (29 km) i do godz. 12.00 zwiedzanie rynku ze sławnymi kamienicami z XVI wieku i położonego nieopodal rynku kościoła famego św. Anny z roku 1610 w stylu późnego renesansu.
     Godz. 12.00 wymarsz części uczestników udających się w stronę Kuncewiczówki i Domu Dziennikarza - idąc od Rynku ul. Nadrzeczną, potem ul. Małachowskiego, wchodzi się w wąwóz z chodnikiem prowadzący do Domu Dziennikarza. Na tzw. Piotrowszczyźnie należy zejść na prawo i wejść w wąwóz Małachowskiego, który doprowadzi do pomnika powstańca styczniowego, 29-letniego podpułkownika Juliusza hr. Małachowskiego h. Nałęcz. Juliusz Małachowski, dowódca batalionu wolnych strzelców sandomierskich, 18 kwietnia 1831 r., z braku amunicji, poprowadził swój oddział, uzbrojony tylko w kosy, do ataku na piechotę rosyjską i zginął pod jej ogniem karabinowym. Na jego grobie delegacja uczestników Zjazdu złoży wieniec od Koła Nałęczów. Akt ten dla Kroniki Koła winien być utrwalony zdjęciem.
     Godz. 13.00 uczestnicy Zjazdu zejdą do portu rzecznego w Kazimierzu nad Wisłą, skąd mogą odbyć 50-minutowy rejs po Wiśle, z przystanią w Janowcu u stóp zamku i dopłynięciem do Puław.
     Po powrocie z rejsu Starosta rozwiąże VI Zjazd Rodowy Nałęczów.
     Dla chętnych w restauracji w Kazimierzu zarezerwowany będzie obiad.






KOMUNIKAT ZJAZDOWY

VI RODOWY ZJAZD Nałęczów z dni 4 do 6 czerwca 2010 r.


VI Rodowy Zjazd Nałęczów inaugurował swe obrady we wzniesionym w 1880 roku pałacu w Kęble pod Wąwolnicą na Lubelszczyźnie. Pałac ten w wieku XIX należał do Stanisława i Zofii z Rostworowskich Wesslów, a od 1910 roku do Antoniego i Marii z Brezów Rostworowskich. Już 4 VI, gdy do Kębła przybyła część uczestników Zjazdu, Stanisław Jan Rostworowski przedstawił im w krótkiej prelekcji dzieje kębelskiego zabytku kultury ziemiańskiej. Zarazem na tym posiedzeniu prezentowana była nowo wydana książka autorstwa S.J. Rostworowskiego i T.R. Topolskiego pt. „Koło Rodu Nałęczów i jego pięć zjazdów rodowych". Pozycja ta może być rozsyłana osobom zainteresowanym, które się zgłoszą do naszej strony internetowej (cena 30 zł).

5 czerwca rano uczestnicy udali się do kaplicy Matki Boskiej Kębelskiej w Kęble, gdzie w 1278 roku miało miejsce objawienie się Matki Boskiej podczas najazdu Tatarów. Tam pomodlili się i złożyli wiązankę kwiatów. Z kolei udali się do Bazyliki Mniejszej w Wąwolnicy, przebywali w Sanktuarium Matki Boskiej Kębelskiej oraz zwiedzili miejscowe Muzeum Archeologiczne, oprowadzani przez przedstawicielkę Towarzystwa Miłośników Wąwolnicy panią Wiesławę Dybałę. W drodze powrotnej do Kębła zatrzymano się na wyjątkowo pięknym cmentarzu wąwolnickim, gdzie pochowani są byli właściciele majętności kębelskiej oraz wzniesiony został cokół z tablicami przypominającymi pamięć mieszkańców Wąwolnicy, jacy podczas II wojny światowej oddali życie za wolność Polski.

Po południu cała kawalkada samochodów wyjechała do Nałęczowa, w którym udano się do Muzeum Stefana Żeromskiego. Tam wysłuchano bardzo ciekawej prelekcji o okolicznościach pobytu Żeromskiego w Nałęczowie wygłoszonej przez młodego kustosza muzeum pana Sałdka. W parę godzin później uczestnicy Zjazdu zgromadzili się w pałacu Małachowskich, by wysłuchać interesującej prelekcji ojca poprzednio wymienionego kustosza pana Jerzego Sałdka, który mówił o założycielach uzdrowiska w Nałęczowie. A byli nimi Antoni i jego syn Ludwik Małachowscy. Rozwój uzdrowiska na wiele lat został zatrzymany wskutek zniszczeń, jakie wywołali Rosjanie w czasie powstania listopadowego.

Po tak pracowitym dniu, wypełnionym zajęciami o charakterze religijno-poznawczym, uczestnicy noszący herb Nałęcz, w pałacu Małachowskich właśnie, w Nałęczowie, zgromadzili się w sali recepcyjnej, gdzie odbył się uroczysty raut z lampką szampana. W raucie tym wzięli udział przybyli co dopiero z Warszawy państwo Zofia i Andrzej Cybulscy oraz mile przyjmowany gość z Paryża pan Krzysztof Gostomski herbu Nałęcz, który od razu złożył wniosek o przyjęcie do Koła Nałęczów. Podczas rautu można było stwierdzić, że w VI Zjeździe Rodowym uczestniczyło 37 osób z 15 rodzin Rodu Nałęczów, m.in. licznie była reprezentowana rodzina Gawareckich z Krakowa, której senior dr Tadeusz Gawarecki wręczył S. Rostworowskiemu opracowanie swego autorstwa z roku 2005 pt. „Historia Rodu Gawareckich herbu Nałęcz" - [dewiza] „luste vivere patriamque amare - Żyć cnotliwie i kochać Ojczyznę". Był to gest ważny, bowiem właśnie przewodniczący Rady Nałęczów wzywał członków Stowarzyszenia, by wypełniali zadania statutowe, zobowiązujące do uwieczniania historii swych rodzin i znaków ich działalności kulturowej oraz patriotyczno-religijnej.

Dnia następnego, 6 czerwca w niedzielę, uczestnicy Zjazdu Rodowego uczestniczyli w Bazylice Mniejszej w Wąwolnicy we mszy św., podczas której wspominano pamięć pomarłych członków Koła Nałęczów, przede wszystkim zamordowanego w katastrofie pod Smoleńskiem gen. bryg. Stanisława Nałęcz-Komornickiego z Warszawy oraz Haliny Przetockiej z Bielska Białej i Jacka Wrócisława Nałęcz-Sadowskiego z Tarnowa.

Dzień niedzielny był przewidziany jako rekreacyjny. Miała się odbyć podróż statkiem z Kazimierza nad Wisłą do Janowca, która nie doszła do skutku ze względu na wysoki stan wody w Wiśle. Za to Szlachetni Nałęcze biwakowali na rynku Kazimierza, wśród pięknych kamieniczek z XVI wieku, przy ślicznej słonecznej pogodzie. Grupa osób udała się do grobu ppłk. Juliusza Małachowskiego, który w boju z Rosjanami 18 kwietnia 1831 roku oddał życie za ojczyznę. Na jego grobie złożono wiązankę kwiatów. Grupa tych osób zwiedziała też Muzeum Marii i Jerzego Kuncewiczów w Kazimierzu.

Zjazd przez jego uczestników był uznawany za udany z uwagi na jego bogate treści merytoryczno-poznawcze.

  
  


  
  


  
  


  
  


  
  


  
  


  
  


Początek




V Zjazd Rodowy Nałęczów

Program V Zjazdu Rodowego Nałęczów w Złotym Potoku


            26 kwietnia 2008 r. – sobota dzień św. Klaudiusza

Godz. 11.30 – Ośrodek Szkolenia Metodycznego “Harcówka” w Złotym Potoku - rejestracja uczestników i wskazanie miejsc noclegowych. Dojazd do “Harcówki” – z rynku w Janowie Częstochowskim skręcić w prawo, przejechać całą wieś Złoty Potok, minąć ścianę lasu, jechać dalej i po lewej stronie duży żółty budynek przed stawami rybnymi, które są po prawej.
Godz. 12.30-13.30 – obiad w “Harcówce”.
Godz. 13.30-15.00 – spotkanie przed pałacem Raczyńskich – zwiedzanie pałacu, parku, stawu Irydion, pasieki pszczelarskiej dydaktycznej, Źródła Zygmunta i Elżbiety, Źródła Marzeń i Miłości, Skały z krzyżem i herbami Raczyńskich, Figury Chrystusa z herbem Nałęcz, Pomnika Kościuszki.
Godz. 15.00-15.30 – w Domku Krasińskich zwiedzanie Muzeum Zygmunta Krasińskiego.
Godz. 15.30-16.30 – Janusz Jachczyk , Dyrektor Muzeum w Częstochowie odczyt nt. “Zygmunt Krasiński w Złotym Potoku”.
Godz. 16.30-18.00 – spotkanie z Adamem Markowskim, wójtem Gminy Janów i jego odczyt z przeźroczami nt. “Tradycja i nowoczesność Janowa i Złotego Potoku”.
Godz. 18.00-19.30 – kolacja w “Harcówce”
Godz. 20.00 – posiedzenie Rady Koła Nałęczów, sprawozdanie Starosty ( krótkie), dyskusja, wybory nowego Zarządu Krajowego i Komisji Dobrego Porządku.

            27 kwietnia 2008 r. – niedziela – dzień św. Zyty

Godz. 7.15-8.00 – śniadanie w “Harcówce”
Godz. 8.30-9.30 – Msza św. w kościele parafialnym w Janowie Częstochowskim.
Godz. 9.45 – początek wycieczki w stronę Ostrężnika.
Zwiedzanie: zabytkowego kościoła w Złotym Potoku, Diabelskich Mostów, Bramy Twardowskiego, Zamku Ostrężnik – pochodzi z II połowy XIV wieku, wybudowany przez Marcina z Potoka w 1380, zburzony w 1391 przez Władysława Jagiełłę podczas ekspedycji karnej przeciwko Władysławowi Opolczykowi.
Powrót do Złotego Potoku i zjedzenie obiadu w Smażalni Ryb – pstrągów – specjalność miejscowa wielkiej hodowli pstrąga słodkowodnego.
Następnie wyjazd w kierunku Częstochowy i po drodze zatrzymanie się przy wzgórzu zamkowym w Olsztynie, na którym kręcony był film “Rękopis znaleziony w Saragossie” wg powieści Jana Potockiego – zwiedzanie ruin zamku.
Na zamku rozwiązanie V Zjazdu Radowego ( między godz. 16 a 17), co daje jeszcze możliwość zatrzymania się na Jasnej Górze w Częstochowie.

            Informacje finansowe:

W “Harcówce” pokój jednoosobowy kosztuje 48 zł, miejsca w dwu i trzyosobowych pokojach kosztują po 25 zł.
Co do wyżywienia: w “Harcówce” – śniadanie i kolacja po 13 zł, obiad 16 zł, obiad w Smażalni ryb Marka Piszczały, przy zamówieniu pstrąga na wagę– 25 zł.

            Informacje komunikacyjne:

Osobom udającym się na Zjazd własnymi samochodami podajemy: jeśli się będzie jechało z Warszawy, to trzeba trasą szybkiego ruchu przebyć niemal całą Częstochowę i u kresu będzie skręt w lewo na Żarki - Szczekociny - Kraków. Tam trzeba skręcić i jechać 25 km prosto do Janowa Częstochowskiego. Na ryneczku tego miasta w prawo i jechać przez wieś Złoty Potok.
Natomiast osoby przyjeżdżające do Częstochowy pociągiem, informujemy, że obok dworca kolejowego jest dworzec autobusowy. Stamtąd odchodzą autobusy w kierunku na Żarki i Szczekociny. Należy wysiąść w Złotym Potoku. Gdyby autobus z Janowa Częstochowskiego jechał w innym kierunku, to wysiąść w Janowie i od rynku do "Harcówki" jest około 2 km.




KOMUNIKAT ZJAZDOWY

Drodzy Nałęcze z całego świata!

     Informujemy Was, że V Zjazd Rodowy zwołany przez Starostę na dni 26 i 27 kwietnia 2008 roku do Złotego Potoku pod Częstochową odbył się. Uczestniczyło w nim 40 osób, spośród 43 zgłaszających swój udział. Sześć osób nie przybyło, głównie z powodów zdrowotnych, ale przybyły inne, które poprzednio swego udziału nie deklarowały. Wśród obecnych reprezentowanych było 16 rodzin herbu Nałęcz, najliczniej reprezentowane były rodziny Nałęczów, Ostrorogów, Chełmickich i Morawskich.

fot. Ludwik Chełmicki  
Starosta w rozmowie z Nałęczami na schodach wejściowych Harcówki.
fot. Michał P. Moszczyński  
Wspólny posiłek uczestników zjazdu w Harcówce.


Mieszkaliśmy i odbyliśmy posiedzenie Rady Koła Nałęczów w domu zwanym “Harcówka”, położonym nad jeziorem Sen Nocy Letniej. Owe piękne nazwy okolicznym, tak urzekającym zjawiskom przyrody, nadawał przebywający tu wielki polski poeta i dramatopisarz Zygmunt Krasiński. Już 26 kwietnia rano cześć przybyłych uczestników Zjazdu odbyła spacer po Rezerwacie Krajobrazowym Perłowe, przez który prowadziły ścieżki żwirowe. Wszystkim uczestnikom tego spaceru pozostanie w pamięci widok tych wzgórz jurajskich spadających do tafli jezior, po których majestatycznie sunęły łabędzie. Wzgórza te są porośnięte wspaniałymi lasami dawnych dóbr hr. Raczyńskich. Już budziło się do życia runo leśne pokryte bielą zawilców, już na bukowinie lasu zieleniły się listki, a przez korony drzew przeświecało coraz radośniejsze słońce.
     Potem serdeczne powitania z nowo przybywającymi. Tak właściwie to już stanowimy rodzinę, mimo że krewnymi nawet nie jesteśmy i mówimy do siebie pani, pan. Ale to taki styl pełen gracji, tymczasem dobrze znamy się już po tylu zebraniach i zjazdach. Obiad. Po obiedzie wędrówka samochodami do parku pałacowego w Złotym Potoku. Wita nas tam wspaniały przewodnik mgr Stefan Zatoński, profesor miejscowej szkoły rolniczej, miłośnik ziemi tutejszej, który rzeczywiście znakomicie przestawia dzieje tutejszej rezydencji wielkopańskiej, nabytej w 1851 r. przez Wincentego Krasińskiego dla jego syna Zygmunta, a potem, gdy córka Zygmunta przez mariaż weszła do rodziny Raczyńskich, rezydencja stała się własnością tejże rodziny herbu Nałęcz. Teraz wkraczamy do stojącego obok pałacu dworku Zygmunta Krasińskiego (pałac wybudowali dopiero Raczyńscy). W dworku jest ekspozycja zdjęć obrazujących życie byłych właścicieli, głównie Raczyńskich. Na sali odczytowej wysłuchujemy prelekcji Adama Markowskiego, wójta Gminy Janów Częstochowski. Prelekcja oparta jest o przeźrocza obrazujące zabytki architektoniczne i przyrodnicze z terenu Gminy.

  
Okładka albumu "Ziemia Częstochowska na dawnej pocztówce".
  
Dedykacja Wójta Gminy Janów dla Koła Nałęczów
w albumie "Ziemia Częstochowska na dawnej pocztówce".


  
Złoty Potok - pałac Raczyńskich przed 1939r.
  
Obecny wygląd Pałacu Raczyńskich.


  
Janów - widok na kościół z ok. 1920r.
  
Kościół w Janowie - 2008r.


Część uczestników otrzymuje też piękne albumy ze szlaku Orlich Gniazd u początków Jury Częstochowsko-Krakowskiej. Później z zaciekawieniem zwiedzamy wnętrze pałacu Raczyńskich. Pałac obecnie stoi całkowicie pusty, nieużytkowany. O jego odzyskanie ubiegają się prawni spadkobiercy Karolostwa Raczyńskich - Krzysztof i Stefan Dembińscy, lecz sprawa już ciągnie się w polskich sądach przez 17 lat. Ostatnim punktem programu jest odczyt dyrektora Muzeum Częstochowskiego Janusza Jachczyka, nt. “Zygmunt Krasiński w Złotym Potoku”. Starosta Stanisław Rostworowski ofiarowuje dyrektorowi Jachczykowi dwie książki uratowane z biblioteki Raczyńskich zniszczonej w 1945 r. przez sowietów.

fot. Ludwik Chełmicki  
Herb Nałęcz na tympanonie pałacu Raczyńskich w Złotym Potoku.
fot. Michał P. Moszczyński  
Widok ze stopni pałacu Raczyńskich.


fot. Michał P. Moszczyński  
Oficyna dworska, obecnie szkoła rolnicza.
fot. Michał P. Moszczyński  
Stuletnie dęby przy pałacowej alei.


fot. Ludwik Chełmicki  
Nałęcze - uczestnicy zjazdu przed frontonem pałacu w Złotym Potoku.
fot. Michał P. Moszczyński  
Uczestnicy Zjazdu zwiedzili pałac i park w Złotym Potoku.


fot. Ludwik Chełmicki  
Lew z tarczą herbową Nałęczów w towarzystwie
piękniejszej części uczestników zjazdu.
fot. Mirosław J. Bednarski  
Zwiedzanie parku wokół pałacu Raczyńskich.


fot. Michał P. Moszczyński  
Archiwista Koła Nałęczów - Tadeusz R. Topolski.
fot. Michał P. Moszczyński  
Autor dokumentacji fotograficznej i filmowej Zjazdu - Michał P.Moszczyński


fot. Michał P. Moszczyński  
Dworek przy pałacu w Złotym Potoku, obecnie Muzeum im. Krasińskiego.
fot. Mirosław J. Bednarski  
Ganek wejściowy do Muzeum im.Krasińskiego.


fot. Michał P. Moszczyński  
Wójt Gminy Janów prezentuje walory krajobrazowe i turystyczne gminy.
fot. Michał P. Moszczyński  
Ekspozycja w Muzeum Regionalnym im. Zygmunta Krasińskiego.


fot. Michał P. Moszczyński  
Starosta Stanisław Rostworowski dokonuje wpisu do księgi pamiątkowej Muzeum w Złotym Potoku.
fot. Ludwik Chełmicki  
W gościnie u pp. Chełmickich w Janowie.


fot. Michał P. Moszczyński  
Figura Chrystusa z herbem Nałęcz przy drodze przez Złoty Potok.
fot. Michał P. Moszczyński  
Obelisk upamiętniający dziecięce lata Jana Kiepury.


     Uczestnicy Zjazdu powracają do “Harcówki” na kolację. O 19,30 zaczyna się posiedzenie Rady Koła Nałęczów. Starosta Stanisław Rostworowski wygłasza referat za okres sprawowania władzy przez Zarząd Krajowy od III Zjazdu Rodowego, jaki się odbył 17 kwietnia 2004 r. w Czarnkowie nad Notecią. Powitał obecnych na Zjeździe Panią Zofię z hr. Bnińskich Cybulską, Pana Krzysztofa Nałęcza, burmistrza Bartoszyc i Panią Grażynę de Laat, przybyłą z Delft w Holandii. Z kolei zebrani pożegnali pięciu zmarłych w ciągu czterolecia członków Stowarzyszenia. Byli to ludzie, których odejście stało się naprawdę wielką stratą dla Koła. Wspominano Edmunda Moszyńskiego, jeszcze przedwojennego redaktora “Czasu”, Cezarego Leżeńskiego, pisarza, autora ok. 30 książek, obu z Warszawy, Ludwika Rostworowskiego, adwokata z Wrocławia, działacza katolickiego, Jacka Wrócisława Nałęcz-Sadowskiego z Tarnowa – rzecznika przywrócenia monarchii w Polsce, Marka Wojciecha Górzyńskiego z Warszawy – pomysłodawcę wielu akcji Koła, historyka rodziny Ostrorogów. Potem Starosta złożył sprawozdanie z czteroletniej działalności. W kwietniu 2004 r. Koło liczyło 65 członków, a jego stronę internetową obejrzało 9100 osób. Koło obecnie wraz z 10 osobami przyjętymi podczas Zjazdu liczy 88 członków, reprezentujących 43 rodziny herbu Nałęcz, a strona internetowa Koła, prowadzona przez Tadeusza R. Topolskiego i Janusza Malczewskiego, odnotowała ponad 25 000 odwiedzin. Zarząd zorganizował w kwietniu 2006 r. bardzo udany IV Zjazd Rodowy w Szamotułach, nazwany “Szlakiem Nałęczów”, gdyż odwiedzono Ostroróg, Gaj Mały, Zieloną Górę, Obrzycko, pośrednio Pniewy, gdzie wszędzie były siedziby Nałęczów. W tym czasie powiat Szamotuły oraz gmina Milejów przyjęły Nałęczkę jako swój herb. Zorganizowano 16 zebrań odczytowych, podczas których wygłosili prelekcje m.in. tak znani i cenieni ludzie jak prof. Andrzej Kwilecki czy gen. bryg. Stanisław Nałęcz-Komornicki, kanclerz Kapituły Orderu Wojennego “Virtuti Militari”, a także odbyły się wycieczki do Radziejowic, Nieborowa i do Muzeum 7 Pułku Ułanów w Mińsku Mazowieckim. Podjęto jedną interwencję u wojewódzkiego konserwatora wielkopolskiego – o wywłaszczenie nabywcy zabytkowego pałacu w Wełnie pow. Oborniki, który dopuszcza całkowitą dewastację zabytkowego obiektu. Starosta powiedział, że nie wszystkie zamierzenia jego i Zarządu udało się zrealizować. Koło nadal nie ma jeszcze stu członków. Nie powołano sekcji terenowych, mimo starań np. w Gdańsku. Obecnie jednak dzięki aktywności Wiesława Nałęcza rysuje się możliwość powstania sekcji olsztyńskiej. Nie jest prowadzona odrębna sekcja młodzieżowa, choć w Stowarzyszeniu mamy sporo osób młodych. Wielkim marzeniem było stworzenie elitarnego “Klubu Nałęczów”, ale do tego nie doszło. Starosta podkreślił, że starał się minimalizować wszelkie działania formalne, wychodząc z założenia, że ludzie po okresie komunizmu nie chcą celebracji obrzędów organizacyjnych. Natomiast starał się tak prowadzić Koło, by udział w organizowanych imprezach miał charakter rozrywki i przynosił satysfakcję uczestnikom. Nasza ideologia jest prosta. Wyznajemy tradycyjne polskie hasła – “Bóg, Honor, Ojczyzna.” Starosta stwierdził, że Koło Nałęczów wymaga przesunięcia pokoleniowego w swym kierownictwie, dlatego on składa po 12 latach pracy rezygnację z funkcji kierowniczej. Ale zarazem proponuje, by Rada Koła wybrała swoje prezydium, które by się składało jakby z honorowych członków Stowarzyszenia. Jest to ciało niestatutowe, ale może ono spełniać funkcje doradcze wobec nowej generacji działaczy obejmujących kierownictwo Koła. Chodzi o to, aby nie dzielić dawnego od nowego. Starosta złożył też szczególne podziękowanie dwóm członkom Zarządu Krajowego za ich owocną współpracę, tj. Mirosławowi Kęszyckiemu – skarbnikowi i Tadeuszowi R. Topolskiemu, redaktorowi strony internetowej.
     Po wyrażeniu oklaskami podziękowania dla ustępującego Starosty, po dyskusji i przyjęciu wniosku o absolutorium dla Zarządu Krajowego, złożonego przez Katarzynę Ostroróg-Górzyńską, przewodniczącą Komisji Dobrego Porządku, zebrani przystąpili do wyborów. W dyskusji rozważano kilka spraw: czy organizować zebrania odczytowe, skoro nie jest łatwo zapewnić na nich frekwencję. Zebrani uznali, że należy zebrania w Warszawie organizować. Gdzie poszukiwać lokalu, skoro utracony został poprzedni przy ul. Górnośląskiej? Pani Eliza Morawska powiedziała, że spotkania mogą się odbywać u niej w domu przy ul. Szarej. Czy na przełomie maja i czerwca tego roku zorganizować wycieczkę do zamku w Liwie, powstałego za czasów Księstwa Mazowieckiego? Zebrani uznali, że tego typu zebranie wyjazdowe można zorganizować dopiero we wrześniu, a w tym sezonie już nic nie organizować. Gdy chodzi o wybory, to wysunięto dwie kandydatury na stanowisko starosty: Edwarda Morawskiego i Ignacego Sitnickiego. Pan Morawski nieco wzbraniał się przed wysuwaniem jego kandydatury, gdyż przypominał, że jest tylko o dwa lata młodszy od ustępującego starosty. Odbyły się tajne wybory, w których znaczną przewagą głosów mec. Ignacy Sitnicki został obrany starostą. Z kolei wybrano Zarząd Krajowy w składzie: dwóch podstarościch: Janusza Łączyńskiego i Roberta Morawskiego, skarbnika Mirosława Kęszyckiego, pisarza Michała P. Moszczyńskiego, archiwisty Tadeusza R. Topolskiego, członków Ludwika Chełmickiego, Katarzyny Ostroróg Górzyńskiej, Zbigniewy A. Nowodworskiej. Do Komisji Dobrego Porządku wybrani zostali Adam Koczanowski – przewodniczący, Mieczysław Ostroróg – sekretarz, członkowie: Andrzej Cybulski, Grażyna de Laat, Krzysztof Nałęcz. Zgodnie z wnioskiem ustępującego starosty wybrano tez prezydium Rady Koła Nałęczów w składzie: Stanisław Rostworowski – przewodniczący, członkowie: Mirosław Kęszycki, Janusz Łączyński, Edward Morawski, Jerzy Jan Nałęcz.
     Na zakończenie Rada Koła Nałęczów podjęła trzy uchwały: 1) o przyjęciu 10 nowych członków Koła, głównie pochodzących z rejonu Olsztyna, 2) o zwołaniu kolejnego VI Zjazdu Rodowego na rok 2010 do Nałęczowa, 3) o wydaniu książki obrazującej przebieg pięciu pierwszych zjazdów rodowych. Na tym posiedzenie zakończono.
     Tego dnia wieczorem uczestnicy zjazdu zostali przyjęci iberyjskimi winami i różnymi smakołykami w gościnnym domu Państwa Ireny i Janusza Chełmickich w Janowie Częstochowskim.

fot. Ludwik Chełmicki  
Nałęcze na dziedzińcu kościoła w Złotym Potoku.
fot. Mirosław J. Bednarski  
Historię kościoła z Złotym Potoku przedstawia p. mgr Zatoński.


fot. Michał P. Moszczyński  
Akcja promocyjna ścieżki rowerowej w pobliskim Parku Krajobrazowym.
fot. Ludwik Chełmicki  
Podczas zwiedzania jurajskich atrakcji turystycznych.


fot. Mirosław J. Bednarski  
Wspinaczka do Groty w Ostrężniku ...
fot. Mirosław J. Bednarski  
... i wnętrze groty.


fot. Mirosław J. Bednarski  
Grupa Nałęczów podczas zwiedzania Parku Krajobrazowego.
fot. Mirosław J. Bednarski  
W ruinach zamku Ostrężnik.


     Dnia następnego 27 kwietnia 2008 r. uczestnicy, po wysłuchani mszy św. w obrządku trydenckim po łacinie w kościele parafialnym w Janowie, zwiedzili zabytkowy kościół w Złotym Potoku, a następnie pod przewodnictwem mgr. Zatońskiego udali się do XIV-wiecznego zamku w Ostrężniku ( ruiny) oraz obejrzeli ciekawe układy skalne zwane Diabelskimi Mostami i Bramą Twardowskiego. Ostatni akord Zjazdu miał charakter konsumpcyjny, bowiem Dostojni Nałęcze zatrzymali się w Smażalni Ryb Marka Piszczały, gdzie mieli okazję spożyć smażone pstrągi ze sławnej niegdyś na całą Polskę pstrągarni hr. Raczyńskich.

fot. Michał P. Moszczyński  
W drodze powrotnej uczestnicy Zjazdu odwiedzili sanktuarium na Jasnej Górze.







27.04.2008r.
V Zjazd Rodowy Nałęczów w Złotym Potoku

  
W dniach 26 – 27 kwietnia 2008 r. w Złotym Potoku odbył się Zjazd Rodowy Koła Nałęczów. Uczestniczyło w nim ok. 40 osób związanych z tym herbem. W historii Koła założonego w 1996 roku był to piąty taki zjazd. Poprzednie odbyły się w Nowym Dworze, Gębicach, Czarnkowie i Szamotułach. W tym roku Nałęczowie zwiedzili pałac Raczyńskich, zespół pałacowo – parkowy oraz Muzeum Regionalne im. Zygmunta Krasińskiego w Złotym Potoku, gdzie spotkali się z wójtem Gminy Janów Adamem Markowskim i dyrektorem Muzeum Częstochowskiego Januszem Jadczykiem.
Niedzielne przedpołudnie wypełniono zwiedzaniem kościoła w Złotym Potoku, ostańców Diabelskie Mosty i Bramy Twardowskiego, zamku Ostrężnik z XIV w. oraz Pstrągarni z 1881 roku. Ostatnim punktem programu było zwiedzanie olsztyńskiego zamku, na którym starosta Koła Nałęczów hr. Stanisław Rostworowski rozwiązał tegoroczny V Zjazd Rodowy.
  
  
  
  
  
  
  
  
  

Zaczerpnięto ze strony: www.janow.pl





Nr 33 z dn. 17.08.2008r. (www.niedziela.pl)

Z Nałęczem w herbie


fot. www.niedziela.pl  
Uczestnicy zjazdu rodu Nałęczów w Złotym Potoku.
     Nałęczowie to jeden z najstarszych polskich rodów pieczętujących się słynnymi herbami. W „Krzyżakach” Henryka Sienkiewicza czytamy o wojnie Grzymalitów z Nałęczami, która wybuchła po śmierci króla Ludwika Węgierskiego. Wzmianka, choć niewielka, uświadamia, że już wówczas ród zaliczał się do potężnych i wpływowych, a w kolejnych wiekach na kartach historii zapisało się wielu znakomitych jego przedstawicieli. Współcześni potomkowie rodu założyli Koło Rodu Nałęczów – stowarzyszenie, którego celem jest pielęgnowanie historii i patriotyzmu, a także więzi rodowych.
– Jesteśmy stowarzyszeniem wyjątkowym w Europie, a może i na świecie, które zrzesza członków nie na zasadzie więzi rodzinnej, tylko rodowej – mówi Stanisław Rostworowski – mieszkający w Warszawie pierwszy starosta Koła. – Nie jest wykluczone, że są między nami powiązania rodzinne, ale ideą jest to, aby w Stowarzyszeniu skupiały się osoby, które noszą tradycje herbu Nałęcz. Takich rodzin jest obecnie ok. 250.
     Historia herbu zaczyna się po bitwie pod Płowcami w 1331 r. Jak głosi opowieść, król Władysław Łokietek nachylił się nad rannym w walce rycerzem i osobiście przewiązał mu ranę chustą. A ponieważ „nałęcz” w staropolszczyźnie oznacza chustę lub zawój, rodowi nadano herb, w którym widnieje biała chusta.
Pomysł utworzenia Koła narodził się w Ekwadorze, dokąd wyemigrowali wywodzący się z tego rodu bracia Idzikowscy – w II wojnie światowej uczestnicy walk zbrojnych na Zachodzie. Poszukiwania Nałęczów w Kanadzie, Francji, Włoszech i Szwajcarii dały pewne rezultaty, ale idea stała się bardziej realna, kiedy w końcu lat 70. Wacław Idzikowski zamieszkał w Warszawie. Oficjalne zaistnienie tego rodzaju stowarzyszenia było jednak wówczas niemożliwe, Koło udało się zarejestrować dopiero w 1995 r. – Czasem słyszymy pytanie, czy ideą naszego stowarzyszenia jest odzyskiwanie dawnych dóbr i majątków – mówi Stanisław Rostworowski. – Nie mamy takich zamierzeń, naszą rolą jest trwanie przy wartościach szlacheckich, zapisanych w haśle: Bóg – Honor – Ojczyzna, pielęgnowanie ich i przekazywanie z pokolenia na pokolenie. Ważne jest także zetknięcie się z członkami rozgałęzionej własnej rodziny, które daje poczucie pewnej siły, a także mocniejszego zakorzenienia w życiu narodu, które jest potrzebne każdemu, kto nie chce ulec współczesnym trendom alienacji.
     Co dwa lata członkowie Koła spotykają się na zjazdach organizowanych w miejscach, które historycznie związane są z rodem Nałęczów. Tegoroczny zjazd odbył się w Złotym Potoku, niedaleko Częstochowy. Znajduje się tu, położony w rozległym parku pałac, którego ostatnimi właścicielami byli – pieczętujący się Nałęczem – Raczyńscy, o czym przypomina jedna z kamiennych tablic umieszczonych przed wejściem. W ich drzewie genealogicznym znajdujemy powiązania z Zygmuntem Krasińskim – romantycznym wieszczem, który w połowie XIX wieku był właścicielem tutejszego majątku. Poeta był tu tylko dwa razy, podobno nawet nadał używane do dziś nazwy: źródła Elżbiety i Zygmunta, staw Irydion, skały Diabelskie Mosty i inne. Potem majątek trafił w ręce jego córki Marii Beatrix i jej męża Edwarda Raczyńskiego. Raczyńscy odnowili pałac, który po II wojnie podzielił los innych majątków w Polsce – został odebrany właścicielom. Ta linia rodziny Raczyńskich wygasła na Rogerze, który bezpotomnie zmarł w Anglii. W Polsce jest wiele miejsc związanych z Nałęczami. Są to m.in. miejscowości, gdzie odbywały się poprzednie zjazdy Koła: Nowy Dwór, Gębice w Wielkopolsce, Czarnków, Szamotuły. W każdej można usłyszeć historię równie fascynującą jak ta ze Złotego Potoku, zobaczyć herb rodu na zabytkowych budynkach.
     Współcześni potomkowie Nałęczów podkreślają, że nobilitację w obecnym rozumieniu tego słowa zdobywa się przez przymioty ducha i umysłu, nie przez pochodzenie. – Szlachcic powinien szlachetnie sprawować się – przywołuje dawną maksymę Adam Koczan-Koczanowski z Krakowa. W tę zasadę wpisuje się również poznawanie historii i szacunek dla tradycji swojego rodu. Dodajmy, historii nie byle jakiej, bo przecież do bitwy pod Grunwaldem Nałęczowie wystawili dwie chorągwie, w Sejmie Czteroletnim uczestniczyło 15 posłów herbu Nałęcz, z marszałkiem Stanisławem Nałęcz-Małachowskim na czele, z tego rodu wywodziło się także wielu biskupów i arcybiskupów. W bliższych nam czasach nazwiska z rodu Nałęczów znajdujemy w szeregach walczących w wojnie bolszewickiej, później w Armii Krajowej, a także wśród zamordowanych w Katyniu.
     Dlatego też plany Koła na najbliższą przyszłość to przede wszystkim: dalsze poznawanie wspólnej historii, odwiedzanie miejsc związanych z pamięcią rodową, odtwarzanie więzi z członkami rodu w Polsce i na świecie, gromadzenie materiałów do monografii i zorganizowanie kolejnego zjazdu rodu – prawdopodobnie w Nałęczowie. Duże możliwości zrealizowania tych zamierzeń daje nowoczesne narzędzie, jakim jest Internet.

Anna Wyszyńska





Nr 34, lato 2008r.

Złoty Potok zwrotnym punktem w historii Koła Nałęczów


     Do Złotego Potoku pod Częstochową na dni 26 i 27 kwietnia 2008 r. został zwołany V Zjazd Rodowy Nałęczów, to znaczy osób pieczętujących się herbem Nałęcz. Dobra ziemskie Złoty Potok do 1945 r. należały do Karola Raczyńskiego herbu Nałęcz, dlatego też w miejscowości tej postanowiono zwołać zjazd. Jest ona przepięknie położona u początku stoków Jury Częstochowsko-Krakowskiej, pokrytych bukowymi lasami dawnych dóbr Raczyńskich. Przybyli do Złotego Potoku członkowie Koła Nałęczów wysłuchali w dworku Zygmunta Krasińskiego dwóch odczytów: Adama Markowskiego, wójta Gminy Janów, który na przeźroczach przedstawił zabytki architektoniczne i przyrodnicze znajdujące się na terenie ziem gminy oraz Janusza Jachczyka, dyrektora Muzeum Częstochowskiego, który omówił związki Zygmunta Krasińskiego ze Złotym Potokiem. O związkach tych dowiedzieli się uczestnicy zjazdu już wcześniej od mgr Stefana Zatońskiego, który oprowadzał po parku pałacowym i przypominał owe dzieje, kiedy to w 1857 r. do Złotego Potoku przybył Zygmunt Krasiński i zamieszkał z żoną w dworku znajdującym się po dziś dzień obok pałacu. Lecz nieszczęśliwe okoliczności śmierci jego córki Elżbietki sprawiły, że dość szybko opuścił Złoty Potok, niemniej po jego pobycie pozostały poetyckie nazwy stawów, jezior i skał, np. staw rozciągający się przed pałacem ma nazwę “Irydion”. W zamieszkałym niegdyś przez niego dworku dziś znajduje się Muzeum Zygmunta Krasińskiego. Z końcem XIX wieku przez mariaż córki Zygmunta Złoty Potok przeszedł w ręce Raczyńskich. Oni wybudowali tu okazały pałac i przez dwa pokolenia zarządzali tymi dobrami. Uczestnicy Zjazdu zwiedzili pałac. Przez to, że był on do ostatnich lat wykorzystywany przez różne instytucje, m.in. szkolę rolniczą, jest on po dziś dzień w zupełnie dobrym stanie. Obecnie jednak nikt go nie użytkuje, nie jest ogrzewany i stan ten grozi budynkowi dewastacją. Od 17 lat o przejęcie pałacu ubiegają się dwaj prawomocni spadkobiercy Stefanii i Karola Raczyńskich, których jedyny syn Roger zmarł w Londynie. Są to Krzysztof Dembiński zamieszkały we Francji i Stefan Dembiński zamieszkały w Polsce. Sprawa przywrócenia im własności nie została rozstrzygnięta, choć nie jest wykluczona. Niemniej istnieje druga koncepcja, by pałac stał się siedzibą biur narodowego parku krajobrazowego, który już częściowo jest wyznaczony w okolicach Złotego Potoku, tak więc nie wiadomo, czy powróci on do rąk prawowitych właścicieli.
     Po części informacyjno-turystycznej uczestnicy spotkania Nałęczów odbyli zebranie sprawozdawczo wyborcze swego stowarzyszenia, które jako stowarzyszenie rodowe jest chyba jedynym w Europie, a tym bardziej w świecie. Koło liczy obecnie 88 członków pochodzących z 43 rodzin herbu Nałęcz. Stowarzyszenie to podejmuje interwencje, np. o roztoczenie przez wielkopolskiego konserwatora wojewódzkiego opieki nad niszczejącym zabytkowym pałacem w Wełnie pod Obornikami. Koło inicjuje w Warszawie akcję odczytową, dwa razy do roku wydaje swoje pismo “List Okólny", prowadzi stronę internetową, którą odwiedziło już 25.000 osób, co dwa lata organizuje zjazdy w miejscowościach związanych historycznie z rodem Nałęczów.
     Zgodnie z wymogami statutu w Złotym Potoku odbyły się wybory władz Koła. Prowadzący od 12 lat Koło prezes, zwany starostą, Stanisław Rostworowski oświadczył, iż musi nastąpić rotacja pokoleniowa we władzach Koła i on zgłasza rezygnację z piastowanego stanowiska. W tajnych wyborach, do których wysunięto dwóch kandydatów Edwarda Morawskiego i Ignacego Sitnickiego, przeważającą ilość głosów otrzymał mecenas Sitnicki, który winien teraz przez cztery lata sprawować funkcję starosty. Ponadto do Zarządu Krajowego obrani zostali dwaj podstarościowie Janusz Łączyński i Robert Morawski, skarbnik Mirosław Kęszycki, pisarz Michał Moszczyński, archiwista Tadeusz R.Topolski i troje członków: Katarzyna Ostroróg-Górzyńska, Zbigniewa Nowodworska i Ludwik Chełmicki. Przewodniczącym Komisji Dobrego Porządku został Adam Koczanowski, a sekretarzem Mieczysław Ostroróg. Ponadto jako ciało doradcze obrano pod przewodnictwem Stanisława Rostworowskiego Prezydium Rady Koła Nałęczów, w skład którego weszli Mirosław Kęszycki, Janusz Łączyński, Edward Morawski i Jerzy Jan Nałęcz. Wybór stosunkowo młodego nowego starosty jest na pewno swoistym novum w dziejach Koła i po to by nie została zerwana więź dawnego z nowym zebrani wybrali owe prezydium Rady Koła, które ma swą pomoc okazywać nowemu staroście. Niemniej wybór nowych władz może się okazać punktem zwrotnym w dotychczasowych dziejach Koła Nałęczów.
     Następnego dnia 27 kwietnia uczestnicy Zjazdu udali się w Janowie Częstochowskim do miejscowego kościoła parafialnego na mszę św. i ze zdziwieniem mogli stwierdzić, że msza ta jest odprawiana po łacinie. A zatem decyzja papieża Benedykta XVI już procentuje nawet w małych wiejskich parafiach. Po mszy św. owych 40 przybyłych Nałęczów, pod przewodnictwem mgr Zatońskiego udało się zwiedzać okolice, a więc zabytkowy kościół w Złotym Potoku, ruiny Zamku z XIV wieku w Ostrężniku i inne przeważnie skaliste cuda natury. Ostatnim akordem było odwiedzenie smażalni ryb, gdzie zajadano się smażonymi pstrągami, pochodzącymi ze znanej niegdyś w całej Polsce Pstrągarni hr. Raczyńskich.

SJR




Początek



IV Zjazd Rodowy Nałęczów

     22 i 23 kwietnia 2006 r. odbył się w Szamotułach IV Zjazd Rodowy Nałęczów. Obszerne artykuły o tym wydarzeniu zamieściła lokalna prasa, m. in. w numerze 96 oraz 101 "Głos Wielkopolski", w numerze 111/2006 "Gazeta Poznańska", w numerze 18(848) "Tygodnik Nowy", który zamieścił dwa artykuły.
Informację o Zjeździe zamieszczono na stronie internetowej Starostwa Powiatowego w Szamotułach (www.powiat-szamotuly.pl).
Starosta Zarządu Krajowego Koła Nałęczów wydał okolicznościowy KOMUNIKAT o przebiegu i wynikach IV-go Zjazdu.
Poniżej przedstawiamy kolejno treść tych artykułów i informacji.



     Nr 96 z dn. 24 kwietnia 2006 r.

Nałęcz w herbie.

fot. Anna Wyrwa-Sadowska  
Uczestnicy zjazdu przechadzali się alejkami wokół
szamotulskiego zamku i baszty Halszki Ostroroskiej - posiadłości, która niegdyś należała do ich rodu.
Przedstawiciele około 40 rodzin z całej Polski przyjechali w sobotę do Szamotuł na IV Rodowy Zjazd Nałęczów. - To spotkanie jest dla nas szczególne. W tym roku świętujemy 10-lecie istnienia naszego stowarzyszenia - powiedział nam Stanisław Rostworowski, prezes Koła Nałęcz.

Jak mówią jego członkowie, są jedynym w Polsce stowarzyszeniem rodowym tak silnie związanym z Wielkopolską. To również tu swoje majątki posiadali Nałęczowie, którzy uczestniczyli w najważniejszych dla historii Polski wydarzeniach. O ich obecności świadczy, choćby fakt, jak wiele miast w tym regionie posiada w swoim herbie Nałęcz, między innymi Czarnków, Ostroróg, Pniewy.
     - Dla nas te spotkania to powrót do spuścizny, jaką po sobie zostawił nasz ród - mówi Zbigniewa Nowodworska z Poznania. - Są wśród naszych przodków szlachcice, którzy brali udział w bitwie pod Płowcami, pamiętnym starciu pod Grunwaldem. Wielu z Nałęczów piastowało godności biskupów. Aktywnie działało w sejmikach ziemskich i sejmach walnych - dodaje Stanisław Rostworowski.
     Tegoroczny zjazd nie bez powodu odbył się w Szamotułach. Każde spotkanie to podążanie szlakiem Nałęczów.
     - Ten szamotulski zamek, w którym dziś siedzimy, pamięta naszych przodków. To dla nas ważne, że takie obiekty istnieją i funkcjonują, przekazując współczesnym historię naszych rodzin - podkreśla S. Rostworowski.
     Uczestnicy zjazdu przez dwa dni szukali śladów swoich korzeni na szamotulskiej ziemi, odwiedzając kościoły, pałace, miejsca pochówku. W tym roku Koło Nałęcz świętuje 10-lecie swojego istnienia. To dzięki niemu, rozproszeni po kraju i za granicami, potomkowie tego rodu, mieli okazję na powrót poczuć siłę swojego pochodzenia.

awy




     Nr 101 z dn. 29/30 kwietnia/1 maja 2006 r.

Zjazd współklejnotników herbu Nałęczów.
Szlachta na zawsze.

fot. Anna Wyrwa-Sadowska  
Uczestnicy IV Rodowego Zjazdu Nałęczów na schodach szamotulskiego zamku.
Być herbu Nałęcz znaczy jedno: ciągłość. Jesteśmy szlachtą odwieczną. W naszych dziejach nie można określić początku. Byliśmy, jesteśmy, będziemy. Wyznaczamy ciągłość narodu, który potrafił przetrwać najazdy i zachował swoją wiarę katolicką, język, kulturę - mówi z dumą Stanisław Rostworowski, starosta "Koła Nałęcz". Ten zacny ród wielkopolski spotkał się tydzień temu w Szamotułach na IV zjeździe swoich współklejnotników.

Wśród licznych rodów szlacheckich pieczętujących się słynnymi herbami, ród Nałęczów jest z pewnością jednym z najstarszych. Za ich historyczny początek uznaje się wprawdzie rok 966, ale śladów przeszłości Nałęczów można szukać już we wcześniejszych dziejach. - Nasza historia to setki lat i nazwisk. Herb nasz nosiło niegdyś przeszło 250 rodzin - opowiada Stanisław Rostworowski. - Dziś w kole zrzeszonych jest niespełna 30. Wśród nich, między innymi, Morawscy, Koczanowscy, Nowodworscy, Ostrorogowie.

Byli pod Grunwaldem.

     Poznawaniu historii Nałęczów pomaga zawiązane 10 lat temu stowarzyszenie. Zbigniewa Nowodworska przyznaje, że powojenne lata poczyniły ogromne spustoszenie. - Nasze korzenie były bardzo niewygodne. Teraz próbujemy odkrywać tę przeszłość. Jakie to niebywałe, kiedy czyta się stare dokumenty, poświadczające jedne z najważniejszych wydarzeń w historii Polski, podpisane naszym rodowym nazwiskiem.
     Przedstawiciele tego zacnego rodu uczestniczyli w bitwie pod Płowcami, starciu pod Grunwaldem, uchwalaniu Konstytucji 3 Maja. Wielu Nałęczów piastowało godności biskupie - dodaje Stanisław Rostworowski. Nie zabrakło ich w powstaniach, wojnie z bolszewikami, I i II wojnie światowej. Byli wśród nich odznaczeni Orderem Virtuti Militari, a także hrabia Nałęcz-Raczyński, długoletni prezydent RP na uchodźstwie.

fot. Anna Wyrwa-Sadowska  
Stanisław Rostworowski z siostrą Marią Dietl
pod obrazem ich dziadka Ludwika Mycielskiego - właściciela majątku Gałowo pod Szamotułami.
Miłość nieodwracalna.

     Dziś Nałęczowie jak się spotykają, wspominają dawne dzieje, poznają nowe fakty z życia swoich rodzin. Te opowieści potrafią zaczarować, przenieść w rzeczywistość znaną nam tylko z książek. Wspaniałe wnętrza, niebywałe znajomości, doniosłe wydarzenia. Ten świat, który rysują w historiach przekazywanych z pokolenia na pokolenie, uruchamia wyobraźnię:
     - Tutaj nieopodal, w Gałowie urodziła się moja matka - Zofia Mycielska. W 1917 roku trafił w te okolice porucznik Stanisław Rostworowski, aby zachęcać poznańską młodzież do wstępowania do legionów. Zjawił się więc mój ojciec w mundurze ułańskim, a jako, że panna Mycielska była wychowana w duchu patriotycznym i tradycji swoich przodków, zakochała się w nim od razu. I była to miłość nieodwracalna. Mimo że mój dziadek Ludwik powiedział jej, że wolałby, aby jego córka wyszła za cyrkowca niż za legionistę, bo wówczas legiony nie cieszyły się w poznańskim uznaniem - śmieje się pan Stanisław.

Gościł tu Kossak.

     I wspomina dalej, jak jego babka, jako szalenie piękna kobieta sprowadzała stroje z Paryża.
- Pochodziła z zacnej rodziny, która jednak wszystko straciła. Dlatego mówiło się, że dziadek z dobroczynności się z nią ożenił - nie szczędzi dowcipów Rostworowski. Zaś mój wuj Michał Mycielski wraz ze swoją żoną po przejęciu Gałowa gościł w swoim majątku Wojciecha Kossaka.
fot. Anna Wyrwa-Sadowska  
Adam Koczanowski w okularach po ojcu,
z pierścieniem rodowym herbu Nałęczów.
- I jest taki obraz jak stoją wśród tych koni - rozmarza się. - Dzieło Kossaka należało zresztą do kolekcji Mycielskich, ale po wybuchu II wojny wszystko zostało splądrowane. Obrazy ocaliły zakonnice, ale Kossaka wśród nich nie znaleziono.

Pozostał sygnet.

     Rodziny herbu Nałęczów jak relikwie pielęgnują swoje pamiątki. Pan Stanisław przechowuje zdjęcie swojego ojca z generałem Sikorskim, którego był najbliższym współpracownikiem. Jeździ też do Gębic, gdzie niegdyś, w pałacu z początku XIX wieku, mieszkali jego rodzice, a dziś jest tam hotel. Adamowi Koczanowskiemu pozostały okulary po ojcu. - Mamy taką samą wadę wzroku - tlumaczy i zakłada binokle na nos. Demonstruje też swój rodowy sygnet z wyrytym herbem i datą 1413. - To w tym roku rodzina Koczanów przyjęła herb Nałęczów - wyjaśnia.
- Pochodzę z litewskiej rodziny bojarów. Moi dziadkowie mieli posiadłość pod Wilnem. Kiedy jednak wkroczyli tam bolszewicy, słuch po nich zaginął. Moją matkę uratowały siostry zakonne i tak trafiła do Galicji. Nic nie dzieje się jednak bez przyczyny. Tam spotkała się z moim ojcem, który na Litwie był jej sąsiadem. Byłem kilka lat temu pod Wilnem, gdzie mieścił się majątek moich dziadków. Szukałem znanego z opowieści dworku z altanką, ale nie znalazłem. Dałem nawet ogłoszenie w prasie, szukając Koczanowskich. Nic to nie pomogło.
     Odnajdywanie miejsc, którymi kiedyś chadzali przodkowie herbu Nałęczów łączy wszystkich członków koła. Jest też żal za dawnymi siedzibami rodowymi. To materialna część ich historii. - Majątek w Plancie zburzony - mówi Edward Morawski. Został się tylko rodowy grobowiec w Iwaniskach. Tam pochowałem swojego brata - kończy. /

Anna Wyrwa-Sadowska




     Nr 111 z dn. 13-14 maja 2006 r.

Powrót na zamek.

     Potomkowie szlachciców, tych najznamienitszych z herbu Nałęcz, zjechali się z całego kraju, aby dotknąć swych korzeni - Wielkopolski. Na siedzibę IV Zjazdu Koła Rodu Nałęczów wybrali zamek Górków w Szamotułach. Tym miastem również władali ich przodkowie.
fot. Piotr Michalak  
Potomkowie szlachty herbu Nałęcz
wraz z pracownikami muzeum i starostą szamotulskim.

     Szlachcic musiał być przezroczysty jak szkło - mówi nam senior Adam Karol Koczan-Koczanowski z Krakowa, mający korzenie w rodzinie bojarów litewskich, których Ostrorogowie włączyli do herbu Nałęcz. I wręcza nam traktujący o tym wiersz, autorstwa szlachcica z XVI w. Dla niego nadal aktualny jest akapit mówiący, że Szlachcic szlachetnie powinien się sprawować.
fot. Piotr Michalak  
Potomkowie polskiej szlachty odwiedzili miejsca w powiecie szamotulskim, gdzie przed wiekami władali ich przodkowie.
     W miniony weekend ponad 30 rodzin mających w swej krwi ten herb spotkało się w zamku Górków w Szamotułach na Zjeździe Koła Rodu Nałęczów.
     Herbem Nałęcz szczyciło się wiele rodzin mających znaczący wpływ na dzieje i rozwój Polski, a przede wszystkim Wielkopolski jak np. Mycielscy, Ostrorogowie, Morawscy, Rostworowscy, Nowodworscy czy Raczyńscy.
     Teraz ich potomków los porozrzucał po całym świecie. Są lekarzami, inżynierami, przedsiębiorcami, prawnikami.
     - Zakończyły one swą misję dziejową, obecnie zapomniane, lecz zasłużone dla ojczyzny i narodu, a przez to godne pamięci - mówią o swych rodach uczestnicy zjazdu.
     - Jesteśmy tak zwaną szlachtą odwieczną, w przypadku której nie można dokładnie określić początku. Przypominamy współrodakom o swej ciągłości, która jest ciągłością narodu, bo świadomie w jej losach współuczestniczyliśmy - mówi Stanisław Rostworowski, starosta Krajowego Koła Nałęczów. - Naszą rolą jest trwanie, kontynuacja i przekazywanie z pokolenia na pokolenie tych wartości naszych rodzin i naszego narodu, które przesądziły o tysiącletnim istnieniu.
     W bitwie pod Płowcami Wincenty z Szamotuł, wojewoda poznański i inni Nałęczowie przyczynili się do zwycięstwa Łokietka nad Krzyżakami. A herb Nałęcz to zawiązana chusta, dawniej nazywana "pomłość". Król Władysław Łokietek w czasie tej bitwy taką chustą miał opatrzyć rany rycerza z Szamotuł. Później w bitwie pod Grunwaldem ród Nałęczów wystawił dwie chorągwie pod wodzą Sędziwoja z Ostroroga i Dobrogosta z Szamotuł.
     Miasto Szamotuły powstało od osady należącej do rodu Szamotulskich herbu Nałęcz.
     To tylko skromny ułamek działalności tego rodu, by przejść do czasów II wojny światowej, kiedy porucznik Stanisław Rostworowski, oficer II Brygady Legionów oddał swe życie w obronie Polski. Jego syn Stanisław był jednym z gości na zamku kilka dni temu.
  
Zbigniewa Nowodworska: - Nasze dzieci są zainteresowane swą przeszłością.
  
Majątek Stanisława Rostworowskiego trafił w ręce TVP. Dawni właściciele chcą odszkodowania.
  
Po naszym majątku w miejscowości Planta nie ma już śladu.
  
Ignacy Sitnicki, prawnik: - Skutki reformy rolnej, na podstawie której bezprawnie odebrano nasze majątki, są już nieodwracalne.

     - Nobilitacją w dzisiejszym rozumieniu są przymioty ducha i umysłu, nie zaś szlacheckie pochodzenie - zaznaczają.
     Skromnie wspominają swych przodków. I chcieliby jednego: dowiedzieć się o nich jak najwięcej i uchronić ich od zapomnienia. Dlatego właśnie powołali Krajowe Koło Rodu Nałęczów.
     - Nie jesteśmy stowarzyszeniem, którego celem jest rewindykacja majątków, jakie zabrano nam po wojnie w ramach tzw. reformy rolnej - zaznacza Zbigniewa Nowodworska, dziś jedyna mieszkanka Wielkopolski uczestnicząca w zjeździe. - Chcemy wspólnie przejść się śladami naszych rodów, zgłębiamy historię, poszukujemy pamiątek po naszych przodkach. W ten sposób chcemy dotknąć tej historii, której teraz na co dzień już się nie czuje.

Tekst i zdjęcia: Piotr Michalak




     Nr 18(848) z dn. 2 maja 2006 r.

Pamiętając o tradycji

SZAMOTUŁY. 22 kwietnia na Zamku Górków w Szamotułach spotkali się Nałęczowie z całej Polski, przedstawiciele jednego z najstarszych rodów w naszym kraju (pisze o tym już kronikarz Długosz), który bierze swój początek właśnie z ziemi szamotulskiej. Sama nazwa „nałęcz” oznacza po polsku zawój.
  
Referat nt. chlubnych kart Szamotuł wygłosiła Elżbieta Ratajczak.
W dawnej Polsce znaki rodowe przyjmowane były dla odróżnienia jednego rodu od drugiego. W konsekwencji polska szlachta w XII – XV wieku posługiwała się około 150 herbami.
     Jak zaznaczył starosta Koła Nałęczów Stanisław Jan Rostworowski – dzisiejsze hasła rodu Nałęczów nie różnią się bardzo od tych sprzed wieków, a należą do nich: wspólny cel, współdziałanie, wzajemna pomoc. Hasła, do których wrócić powinni ci, którzy nie tylko sprawują władzę, ale także ci najmłodsi, nasza młodzież, która za jakiś czas przejmie stery. Starosta mówił także na temat majątku rodu, o którego odzyskanie Nałęczowie już nie zbiegają, w dużej bowiem części został zniszczony.
     W IV Zjeździe Rodowym pod hasłem „Szlakiem Nałęczów” udział zgłosiło 50 członków rodu z rodzin: Bęklewskich, Chwalibogowskich, Gostomskich, Górskich, Kęszyckich, Koczanowskich, Lipczyńskich, Morawskich, Nałęcz–Sadowskich, Nałęczów, Nowodworskich, Ostrorogów, Rostworowskich, Sitnickich, Sobieszczańskich i Topolskich.
     Program zjazdu był bardzo napięty. W sobotę, 22 kwietnia, uczestnicy zwiedzali zamek szamotulski oraz basztę Halszki Ostrorogskiej. Wysłuchali także referatu Elżbiety Ratajczak nt. chlubnych kart Szamotuł i pogadanki przedstawiciela Szamotulskiego Bractwa Rycerskiego "Świdlin", Michała Kómocha, nt. codziennego życia rycerza w drugiej połowie XIV wieku.
  
Uczestnicy IV Rodowego Zjazdu Nałęczów.
Następnie odbyło się spotkanie ze starostą szamotulskim Pawłem Kowzanem, który przedstawił sytuację społeczno - ekonomiczną powiatu szamotulskiego. Dużą część swojej wypowiedzi poświęcił edukacji i kulturze regionu. Tego dnia uczestniczące w zjeździe rodziny zwiedziły również kościoły w centrum Szamotuł. Wieczorem odbyła się uroczystość uczczenia 10 rocznicy powstania Koła Nałęczów. Zgodnie z hasłem IV zjazdu - "Szlakiem Nałęczów" - w niedzielę, 23 kwietnia, uczestnicy odwiedzili wiele dawnych miejsc, historycznie związanych z ich rodzinami. Byli w Gaju Małym, w Ostrorogu, w Dobrojewie, Oporowie, Kwilczu, Wronkach, Obrzycku i Słopanowie.
     Jak sami podkreślają, takie spotkania to nie tylko miejsce do rozmów o historii tego jednego rodu, lecz także szansa na dyskusję o tradycji i przyszłości ojczyzny. Niewątpliwie takie tematy należy podejmować w rozmowach z młodzieżą. Jasne jest przecież, iż tylko poprzez wykształcenie, a częścią jego jest wiedza na temat miejsca, z którego się pochodzi, można być w pełni przydatnym społeczeństwu. Ród Nałęczów w swojej bogatej przeszłości kultywował pamięć poprzednich pokoleń, dzięki temu przetrwał i zapisał się na trwałe w historii Polski od 966 roku, przez bitwę pod Grunwaldem, powstania narodowe, po Katyń i sprawowanie najwyższych funkcji RP na uchodźstwie. Chyba każdy przyzna, że trudno o lepsze wzory do naśladowania.

Starostwo Powiatowe w Szamotułach (K2S)





     Nr 18(848) z dn. 2 maja 2006 r.

Zjazd rodowy

Są jedynym, zarejestrowanym rodem w Polsce i być może też w Europie. Formalnie istnieją od ponad 10 lat. Każda rodzina w rodzie Nałęczów posiada swoje specyficzne zawołanie.

Na temat IV Zjazdu Rodowego Nałęczów oraz działalności Koła Rodu Nałęczów ze starostą koła Stanisławem Janem Rostworowskim oraz członkami zarządu, Adamem Koczan-Koczanowskim i Robertem Morawskim, rozmawia Krzysztof Sobkowski.


     Koło Nałęczów to formalnie zarejestrowane stowarzyszenie, które liczy ponad 70 członków. Czy każdy może zostać członkiem stowarzyszenia ?
     - Koło Rodu Nałęczów jest organizacją historyczno-kulturalną, która stawia sobie za cel rejestrowanie, dokumentowanie i otaczanie opieką zabytków rodzinnych i pamiątek rodowych, takich jak nieruchomości, groby, tablice epitafijne i wszelkie ruchomości związane z historią Rodu Nałęczów, będących świadectwem polskiej kultury narodowej.
  
Od lewej stoją: Stanisław Jan Rostworowski, Robert Morawski i Adam Koczan-Koczanowski.
Koło działa na terenie Rzeczypospolitej Polskiej, jego siedziba znajduje się w Warszawie. Zrzesza osoby pieczętujące się herbem Nałęcz z kraju i zagranicy. Do stowarzyszenia mogą należeć członkowie rodzin pieczętujących się herbem Nałęcz, w tym kobiety zamężne, wywodzące się z rodu Nałęczów, kobiety poślubione członkom rodu oraz ich dzieci. Koło Nałęczów jest jedyną w Rzeczypospolitej Polskiej organizacją rodową, odwołującą się do członków około 300 polskich rodzin, pieczętujących się herbem Nałęcz. Zrzeszamy ponad 70 członków, pochodzących z 35 różnych rodzin rodu Nałęczów. Najliczniej w kole reprezentowani są Rostworowscy, Nałęcze i Gorscy. Poza Warszawą skupiska współklejnotników znajdują się w Krakowie, Poznaniu i Gdańsku. Trzech członków Koła Rodu Nałęczów mieszka w Londynie oraz jeden w USA. Pragnieniem Zarządu Krajowego jest stałe i szybkie zwiększanie się liczby członków.
     W Szamotułach odbył się IV Rodowy Zjazd Nałęczów. Gdzie i kiedy odbywały się poprzednie spotkania ?
     - Pierwszy zjazd odbył się w Nowym Dworze w 2000 roku. Kolejny miał miejsce w Dębicach w Wielkopolsce w roku 2002, a ostatni dwa lata temu, w roku 2004, w Czarnkowie. Nasze zjazdy odbywają się co dwa lata, a w zasadzie co cztery lata, gdyż co cztery lata mamy zjazdy kadencyjne, na których wybieramy nowy zarząd koła. Obecny zjazd w Szamotułach nie jest zjazdem kadencyjnym. Przybyliśmy tu dla uczczenia miejsc historycznie związanych z Nałęczami. Oprócz tych zjazdów odbywają się także lokalne spotkania, np. Nałęczów mieszkających w Warszawie. Nie doczekaliśmy się jeszcze, niestety, pełnoprawnych oddziałów w innych miastach, ale są rodziny, które dojeżdżają do Warszawy nawet z Krakowa. Dodatkowo na przełomie maja i czerwca organizujemy weekendowe wyjazdy do siedzib szlacheckich w okolicach Warszawy.
     Dwa poprzednie zjazdy odbyły się w Wielkopolsce. Teraz spotykacie się w Szamotułach, a więc również Wielkopolska. Co decyduje o miejscu spotkania Nałęczów ?
     - Spotykamy się w miejscach, które ściśle związane są z rodem Nałęczów. Szamotuły to miasto, z którego wywodzi się wielu z rodu Nałęczów. Spotykamy się m.in. w zamku szamotulskim, który niegdyś był w posiadaniu Nałęczów szamotulskich. Odwiedziliśmy także pobliski Ostroróg, którego założyciele - rodzina Ostrorogów - również jest gałęzią Nałęczów. Oprócz tego z tych okolic wywodzą się Raczyńscy, którzy także wywodzą się od Nałęczów, podobnie rodzina Żydowskich - założycieli Żydowa.
     Program Waszego zjazdu był bardzo napięty. Co według Panów było jego najważniejszym punktem ?
     - Niewątpliwie najważniejszym punktem naszego zjazdu było zwiedzenie zamku szamotulskiego, połączone z wykładem Elżbiety Ratajczak nt. chlubnych kart Szamotuł i referatem Michała Kómocha nt. codziennego życia rycerza w XIV wieku. Ponadto ważnym elementem była wizyta w Ostrorogu i uroczysta msza święta z kazaniem "Historia rodziny Ostrorogów". Chciałbym jednak zaznaczyć, iż zjazd odbył się pod hasłem "Szlakiem Nałęczów", a więc oprócz Szamotuł i Ostroroga byliśmy także w Gaju Małym, Dobrojewie, Oporowie, Kwilczu, Nowej Wsi, Wronkach, Obrzycku i Słopanowie. Wszystkie wymienione miejscowości są związane z rodem Nałęczów, a ich tradycja zapisana na kartach historii. Nie odwiedziliśmy jedynie Pniew, które również mają związek z Nałęczami.
     Czy wszyscy członkowie koła przybyli na IV Rodowy Zjazd ?
     - Niestety nie. Przybyła większość członków koła. Jest to jednak doskonała okazja do poznawania się nawzajem. Posiadamy swoją internetową stronę (kolo-naleczow.w.interia.pl), poprzez którą wielu członków rejestruje się, przysyłając deklaracje członkowskie, a dopiero na tego typu zjazdach możemy stanąć twarzą w twarz i porozmawiać.
     Jak będzie wyglądać przyszłość koła ? Gdzie planowany jest kolejny zjazd rodowy Nałęczów ?
     - To stanowi pewien problem, a jego rozwiązanie to zadanie zarządu. Wielkopolska jest dla nas bardzo gościnna, ale nie możemy tego nadużywać. Jednym z miejsc, które chodzi po naszych umysłach, jest miejscowość o nazwie Złoty Potok, pod Częstochową. Była to niegdyś siedziba rodziny Raczyńskich.
     Powiedzieli Panowie, że Wielkopolska jest dla Was gościnna. Jak podsumowaliby Panowie spotkanie w Szamotułach ?
Stanisław Rostworowski -Powiem bardzo krótko - ja jestem zachwycony. Adam Koczan-Koczanowski - Po raz pierwszy byłem w Szamotułach 6 lat temu, kiedy planowaliśmy ten właśnie zjazd. Podobnie jak starosta Rostworowski, jestem zachwycony, gdyż zostaliśmy tutaj bardzo ładnie przyjęci. Robert Morawski - Dla mnie tego typu spotkania są szczególne, gdyż stwarzają możliwość spotkania naszych rodzin, niejednokrotnie rozrzuconych po całym świecie. Oprócz tego Wielkopolska jest dla mnie wyjątkowa, gdyż rodzina Morawskich ma tutaj bardzo głębokie korzenie.
     Tradycja mówi, że niegdyś rodziny szlacheckie posługiwały się oryginalnymi dla danej rodziny zawołaniami. Czy ta tradycja jest w rodzie Nałęczów nadal żywa ?
     - Oczywiście. Ród Nałęczów posługuje się zawołaniem "Pomłość". Oprócz tego poszczególne rodziny posiadają swoje zawołania. I tak np. rodzina Morawskich posługuje się zawołaniem "Zawsze gotowi do boju", rodzina Rostworowskich natomiast - "Niczego sobie nie wyrzucaj".
     Dziękuję za rozmowę.




24.04.2006r.
Nałęczowie na Zamku w Szamotułach
Czyli
o znaczeniu tradycji

     Na Zamku Górków w Szamotułach 22 kwietnia 2006r. spotkali się Nałęczowie z całej polski, przedstawiciele jednego z najstarszych rodów w Polsce (pisze o tym już kronikarz Długosz), który bierze swój początek właśnie z Ziemi Szamotulskiej. To fakt wart podkreślenia choćby z racji tego, iż Powiat Szamotulski ma w swoim herbie właśnie Nałęcz. Sama nazwa Nałęcz, oznacza po polsku zawój. W dawnej Polsce znaki rodowe przyjmowane były dla odróżnienia jednego rodu od drugiego, a w konsekwencji polska szlachta XII-XV wieku posługiwała się około 150 herbami (dla porównania szlachta zachodniej Europy kilkoma tysiącami).

  
Starosta Szamotulski Paweł Kowzan wręcza tableau Staroście Koła Nałęczów.

W czasie konferencji prasowej przedstawiciel rodu wskazał na fakt, iż dzisiejsze hasła rodu Nałęczów nie różnią się bardzo od tych sprzed wieków, a należą do nich: wspólny cel, współdziałanie, wzajemna pomoc. Hasła, do których wrócić powinni ci, którzy nie tylko sprawują władzę, ale także Ci najmłodsi, nasza młodzież, która za jakiś czas przejmie stery. Poruszono również delikatny temat majątku rodu, o którego odzyskanie Nałęczowie już nie zbiegają, w dużej bowiem części zostały zburzone. Zaproszony na konferencję Starosta Szamotulski Paweł Kowzan, przedstawił sytuację społeczno-ekonomiczną Powiatu Szamotulskiego. Dużą część swojej wypowiedzi poświecił edukacji i kulturze regionu.

  
Uczestnicy Zjazdu na schodach Zamku Górków w Szamotułach.

Takie spotkania to nie tylko miejsce do rozmów nad historią tego jednego rodu, lecz także szansa na dyskusję o tradycji i przyszłości ojczyzny. Niewątpliwie takie tematy należy podejmować w rozmowach z młodzieżą. Jasne jest przecież, iż tylko poprzez wykształcenie, a częścią jego jest wiedza na temat miejsca, z którego się pochodzi, można być w pełni przydatnym społeczeństwu. Ród Nałęczów w swojej bogatej przeszłości dbał o pamięć poprzednich pokoleń, dzięki temu przetrwał i zapisał się na trwałe w historii Polski od 966 roku, przez bitwę pod Grunwaldem, powstania narodowe, po Katyń i sprawowanie najwyższych funkcji RP na uchodźstwie. Chyba każdy przyzna, że trudno o lepsze wzory do naśladowania.





KOMUNIKAT
STAROSTY ZARZĄDU KRAJOWEGO KOŁA NAŁĘCZÓW

     Pragnę powiadomić Najdostojniejszych Nałęczów z kraju i z zagranicy, iż IV Zjazd Rodowy odbył się w przewidzianym terminie dni 22 i 23 kwietnia 2006 roku i uczestnicy jego szli SZLAKIEM NAŁĘCZÓW. Chłonęli chwałę tego rodu, zapisaną w murach starych kościołów Szamotuł i Ostroroga, we flankach i fosach Zamku Szamotulskiego, w pałacach potężnej niegdyś Ordynacji Obrzyckiej.
  
W komnatach Zamku Szamotulskiego.
Jeszcze pozostają nam w oczach witające nas herby Nałęcz, umieszczone na tablicach rozpoznawczych przy wjeździe do miast tej ziemi. Jeszcze zdaje się, że słyszymy nawoływania rodowe z 1383 roku do wycięcia w pień naszych wrogów Grzymalitów. Jeszcze widzimy stojące w oknach matrony dawnych czasów, żegnające swych synów ruszających pieszo na studia do Akademii Krakowskiej w złotym XVI wieku, a było ich aż 110, wywodzących się z Szamotuł. Jeszcze widzimy braci czeskich pieczołowicie składających czcionki do wydruku słynnego “Kancjonału Czeskiego”, jaki powstał w tym mieście. Jeszcze przypominamy sobie wyniosłą postać Michała Mycielskiego (osobiście znanego staroście brata jego matki), głowiącego się nad tym, jak przed drugą wojną światową ratować od licytacji wydzierżawione, chylące się do upadku dobra szamotulskie. Tu, na tej ziemi, przeplata się przeszłość z niedawną teraźniejszością. Tu jakby dźwięczą zapisane na początku ostatniego “Listu Okólnego” słowa o nas, o szlachcie polskiej – “Byliśmy, jesteśmy, będziemy”.
     Zjazd rozpoczął się marszem pieszym ze Schroniska Młodzieżowego kategorii I do Zamku Szamotulskiego, u drzwi którego witał nas dyrektor Muzeum – Zamku Górków Pan Michał Kruszona w towarzystwie kustosza Muzeum Pani Magister Elżbiety Ratajczak. Po miłych słowach powitania Dyrektor oddał nas pod opiekę właśnie Pani Magister, która wiodła zastęp Nałęczów po salach zamkowych. Zbiorem tamtejszym unikalnym jest kolekcja ikon rosyjskich, odzyskanych przez celników od przemytników na granicy państwa. Muzeum ma 700 ikon drewnianych, metalowych krzyży i składenów.
  
Zwiedzanie komnat zamkowych.
Z kolei na górnych piętrach jest wiele pięknych sal wyposażonych w stylowe meble, portrety, ryciny, rzeźby, militaria, zbroje, mundury i medale. Jest też rekonstrukcja komnaty “Kobiety renesansu”, mającej przypomnieć wystrój komnaty Halszki Ostrogskiej, żony Łukasza III Górki. Wyjątkowy charakter miała ekspozycja historii Rodu Ostrorogów, sprowadzona z Warszawy na okres Zjazdu i wystawiona (mimo choroby i nieobecności) przez Pana Marka Górzyńskiego. Gdy dzielni Nałęcze przebyli wszystkie te komnaty i doszli do sali koncertowej Zamku, tam odbyło się posiedzenie o teściach merytorycznych. Został bowiem wygłoszony świetnie podany referat Pani Mgr Elżbiety Ratajczak, pod tytułem “Chlubne karty Szamotuł”. Pani kustosz wiodła nas po tych kartach, przypominając zarazem kolejnych władców i właścicieli dóbr i Zamku Szamotulskiego: Sędziwoja Świdwy Nałęcza (Dzierżykraja), Dobrogosta i Wincentego Nałęcz-Szamotulskich, Górków spadkobierców po kądzieli ( rok 1499), potem Rokossowskich, Kostków, Łąckich, Kąsinowskich (XVIII wiek), i Mycielskich, następcę tronu Fryderyka Wilhelma, księcia Sachsen Coburg-Gothę (1862), Skarb Państwa Polskiego (1919), dzierżawców: Cezarego Matuszewskiego i Michała Mycielskiego . Z kolei przywódca Szamotulskiego Bractwa Rycerskiego “Świdlin” Pan Michał Kómoch zaprezentował bardzo ciekawy, odzwierciedlający obyczajowość średniowieczną, referat nt. “Życie codzienne rycerza w drugiej połowy XIV wieku” (ilustrowany przeźroczami).
  
Podczas wysłuchiwania referatu Pani mgr Elżbiety Ratajczak w Sali Koncertowej.
Po krótkiej przerwie, podczas której udzielaliśmy wywiadu przybyłemu właśnie przedstawicielowi redakcji “Tygodnika Nowego” z Piły, rozpoczęło się spotkanie ze Starostą Szamotulskim. Otworzył je Pan Dyrektor Kruszona, który powitał Starostę, ale zwrócił się też z serdecznym, niejako pierwszym powitaniem do przybyłych Nałęczów, przed którymi otwierał podwoje Zamku, z którego gościnności tak hojnie korzystaliśmy. Pan Paweł Kowzan, starosta , przedstawił współczesne osiągnięcia Szamotuł, które zajmują trzecią po Poznaniu i Kościanie pozycję wśród miast wielkopolskich pod względem rozwoju produkcji przemysłowej oraz prowadzonych akcji kulturalnych i organizowanych imprez sportowych. Po swym przemówieniu Pan Starosta Kowzan odczytał treść tablicy pamiątkowej, jaką wręczył staroście Koła Nałęczów z okazji IV Zjazdu Rodowego. Składał on zapisane na tej tablicy życzenia “wszelkiej pomyślności, a przede wszystkim wytrwałości i skuteczności w dalszym działaniu na rzecz kultywowania tradycji Rodu Nałęczów, w kraju, Województwie Wielkopolskim i Regionie Szamotulskim”. Wyraził też tak ważne dla nas przekonanie, że efekty naszych poczynań “pozostaną w pamięci całego Rodu i przyszłych pokoleń”. Ofiarowane nam tableau oznaczone jest herbem Starostwa Szamotulskiego, którym jest orzeł piastowski na sercu mający Nałęczkę – symbol naszego Rodu.
     Teraz większość członków Zjazdu opuściła salę koncertową i udała się do słynnej baszty zamkowej. Tu przez 14 lat ( do 1573) więziona była żona Łukasza III Górki, księżna Halszka Ostrogska, która nie chciała zaakceptować wojewody poznańskiego , któremu tylko z woli króla Zygmunta Augusta została poślubiona.
  
Uczestnicy Zjazdu w Sali Rycerskiej.
Wiek uczestników i uczestniczek Zjazdu był zróżnicowany, aczkolwiek przybyły nań osoby sięgające ósmej dziesiątki lat i te również, wsparte siłą ducha przodków Nałęczów, weszły na szczyt wieży, pokonując serpentyny wijących się schodów, czym potwierdziły fakt, że dla cór i synów Rodu Nałęczów nie liczą się przeszkody w dążeniu do celu.
     Pewna grupa osób, a więc członkowie Zarządu Zbigniewa Nowodworska, Adam Koczanowski oraz Edward Morawski wraz ze Starostą udała się do gabinetu Dyrektora Muzeum, gdzie prowadzony był z nimi wywiad przez przybyłych z Poznania z redakcji “Głosu Wielkopolskiego” i Radia dziennikarzy Państwa Sadowskich, najprawdopodobniej również pieczętujących się herbem Nałęcz. Rozmowa z dziennikarzami była bardzo ciekawa, gdyż uwidoczniała w sposób nieskrępowany poglądy uczestników debaty, śród których brylował odznaczający się niemiarkowaną orientacją konserwatywną Pan Adam Koczan-Koczanowski z Krakowa. Dziennikarze wypytywali, czy członkowie Koła spodziewają się zwrotu majątków ziemskich i tu starosta Koła wyjaśnił, że jesteśmy stowarzyszeniem historyczno-rodowym, a nie rewindykacyjnym. A Pan Edward Morawski powiedział, że prawa jego rodziny, dawnych właścicieli majątku Planta, sprowadzają się do tego, że mogą w grobowcu na terenie pobliskiej parafii chować umierających obecnie członków rodziny Dzierżykraj-Morawskich.
  
Starosta Koła Nałęczów otrzymuje pamiątkowe tableau z rąk Starosty Szamotulskiego.
     Po obiedzie uczestnicy Zjazdu pod przewodnictwem Pana Kómocha i członków Bractwa “Świdlin” zwiedzali Szamotuły. W pierwszym rzędzie kościół pokolegiacki pod wezwaniem Matki Boskiej Pocieszenia i św. Stanisława, wzniesiony przez Dobrogosta i Wincentego Świdów Szamotulskich w latach 1423-1431. W nim znajduje się Matka Boska Pocieszenia Szamotuł Pani – ruska ikona z pierwszej połowy XVII wieku, w 1970 roku konsekrowana, stanowiąca przedmiot żywego kultu religijnego. W kościele tym ponadto jest płyta nagrobna Andrzeja Szamotulskiego z XVI wieku, zagrabiona w czasie ostatniej wojny przez Niemców, a odnaleziona w magazynach Muzeum w Leningradzie. Jest tam też piękny sarkofag Jakuba Rokossowskiego, pochodzący również z XVI wieku. Następnie zwiedzający zespół udał się w stronę rzeki Samy, nad która znajdował się niegdyś zamek Świdów-Szamotulskich. W jego miejsce w latach 1675-1682, z fundacji kasztelana kaliskiego Jana Korzbok-Łąckiego, został przez franciszkanów-reformatów wzniesiony barokowy kościół, dziś będący pod wezwaniem św. Krzyża. Nałęcze zwiedzili także podziemia, w których stoją trumny pomarłych dobrodziejów kościoła z rodziny Żółtowskich.
     Delegacje Zarządu Krajowego Koła Nałęczów złożyły też wieńce pod pomnikami – Wincentego z Szamotuł (po 1520-1580) – wybitnego kompozytora z czasów złotego wieku i pod pomnikiem Powstańców Wielkopolskich, którzy zdołali oswobodzić Szamotuły od Niemców już 28 grudnia 1918 roku.
  
Uczestnicy Zjazdu na schodach Zamku w Szamotułach.

  
Złożenie wieńca pod pomnikiem Powstańców Wielkopolskich.
  
Wieniec Nalęczów dla Wacława z Szamotuł.
Stoją Adam i Adaś Koczan-Koczanowscy.
     W godzinach wieczornych na Zamku Szamotulskim odbył się wspaniały raut, którego stronę kulinarną przygotował zespół pracowniczy Baru Sanguszko. Gośćmi Nałęczów byli Pani mgr Ratajczak, Pan Dyrektor Kruszona, członkowie Bractwa “Świdlin” na czele z Panem Kómochem. Wielkie grono Nałęczów zasiadło za długim stołem, w sali zdobionej zbrojami rycerskimi. Obecni byli członkowie Zarządu Krajowego:
  
Bankiet na Zamku Szamotulskim.
Od lewej: Pani Ambasadorowa Elżbieta Morawska, Robert Morawski, Mirosław i Jolanta Bednarscy.
starosta Stanisław Rostworowski z Małżonką Barbarą, podstarości Ignacy Sitnicki, pisarz Maria z Rostworowskich Dietlowa, skarbnik Mirosław Kęszycki, członkowie Adam Koczan-Koczanowski, któremu towarzyszyła Małżonka Pani Lucyna i wnuczek Adaś Koczanowski, Robert Morawski, który przybył ze swą matką, dodającą wzniosłości zgromadzeniu, Panią Ambasadorową Elżbietą, Zbigniewa Anna Nowodworska, która przybyła z siostrą Grażyną, zamieszkałą w Delft w Holandii. Archiwista Pan Tadeusz Romulad Topolski uczestniczył w godzinach przedpołudniowych, a potem odjechał do swej Matki w Poznaniu, natomiast Pan Podstarości Janusz Łączyński nie przybył, wstrzymany w Warszawie okresową chorobą.
Komisja Dobrego Porządku nie była reprezentowana, gdyż niestety Przewodniczącą Katarzynę Ostroróg-Gorzyńską i jej Męża Marka przejściowe dolegliwości zatrzymały w domu w Warszawie, a Pan Stanisław Morawski z przyczyn ważnych odwołał zapowiedziane uczestnictwo w Zjeździe. Natomiast Pani Anna Kobierzycka przebywała zagranicą, a Pan Mieczysław Ostroróg powiadomił nas umyślnym listem, że jako przebywający właśnie w Australii, do Szamotuł nie dojedzie. W dniu następnym natomiast z Wałcza przybył jedyny członek Komisji Pan Stanisław Górski z Małżonką Beatą i synem Piotrem. Obecni byli nowi członkowie Koła: Pan Mirosław Bednarski z Małżonką Jolantą, Państwo Weronika i Artur Chwalibogowscy (rodzeństwo), Pan Marcin Sitnicki z Ojcem Edmundem i Bratem Mariuszem przybyli z Pleszewa.
  
Bankiet na Zamku Szamotulskim.
Od lewej: Edward Morawski, Małgorzata Morawska, Elżbieta Morawska, Robert Morawski.
Z pobliskiego Poznania zawitali Państwo Zofia Nałęcz-Lipczyńska z Małżonkiem Grzegorzem, Pani Krystyna Morawska, towarzysząca swemu braterstwu z Warszawy Państwu Małgorzacie i Edwardowi Morawskim, a także gośćmi z Poznania byli Państwo Maria i Paweł Górscy, pieczętujący się herbem Boża Wola, lecz przed wiekami pewno skoligaceni z Nałęczami. Nieobecni byli Pan Egon Gawin-Gostomski i Pan Wojciech Kęszycki, któremu w tym samym terminie wypadło zebrania Rady Naczelnej Polskiego Towarzystwa Ziemiańskiego, której jest członkiem. Nie mógł przybyć również Pana Jerzy Jan Nałęcz z Rodziną z Czaplinka, któremu na przeszkodzie stanął termin pogrzebu kogoś bliskiego. Przybyły natomiast osoby spokrewnione z rodziną Ostrorogów: Pani Barbara Fabiańska z Łodzi, Pani Halina Małyszczycka z Gdańska i Państwo Barbara i Robert Monday’owie z Londynu. Obecność właśnie tych Państwa potwierdza to, że na Zjazd wzywani są wiciami z całego świata także Nałęcze nie będący członkami Koła.
     Nastrój podczas rautu był podniosły. Tym bardziej, że Koło Nałęczów obchodziło 10-lecie swej działalności. Z tej okazji skarbnik Koła wyraził zgodę na zakup paru butelek szampana i szampanem tym wznoszono toasty na cześć członków Zarządu Krajowego, życząc sobie wzajemnie dalszych szczęśliwych lat pogodnej, ale i skutecznej pracy. Zarządowi, przybyłym członkom, organizatorom spotkania dziękował w serdecznych słowach Starosta, a Dyrektor Kruszona życzył dalszych osiągnięć w działalności rodowej.
  
Bankiet na Zamku Szamotulskim.
Od lewej: Barbara Rostworowska, Zbigniewa Anna Nowodworska, Grażyna Nowodworska de Laat, Ignacy Sitnicki, Marcin Sitnicki.
A potem do przemówień zgłaszali się kolejni biesiadnicy. I tak Pani Grażyna Nowodworska de Laat mówiła o swej pracy prowadzonej w Delft pośród dzieci z Polski adoptowanych przez rodziny holenderskie. Pan Adam Koczanowski zwycięsko huczał wiadomością, że w Czarnkowie z centralnego placu przy kościele św. Marii Magdaleny został usunięty czołg radziecki, który tam po wojnie ustawili sowieci. Wiadomość o tym przywiozła mu Pani Mgr Grażyna Cybulska-Sitek, Dyrektor Muzeum Ziemi Czarnkowskiej, która była tak miła, że przyjechała i uczestniczyła w przedpołudniowej części Zjazdu. Jej obecność była cennym dla nas znakiem, że nasz pobyt sprzed dwóch lat (III Zjazd Rodowy) w Czarnkowie jest jeszcze wspominany. I otóż właśnie, podczas spotkania z władzami miasta, wtedy, dwa lata temu, Pan Adam Koczanowski krytycznie ocenił to, że w centralnym punkcie pięknego polskiego miasta stoi czołg sowiecki i wnioskował, by czołg ten usunąć. I tak się stało, więc nic dziwnego, że członek naszego Zarządu się radował. Z kolei w charakterze mówcy wystąpił skarbnik Zarządu Pan Kęszycki i odśpiewał zabawną w treści balladę o żonie rycerza, który poszedł wojować i paziu, który zdołał pozyskać przychylność swej pani. Głębokie w treści przemówienie o więzi historii ze współczesnością wygłosił Pan Janusz Sobieszczański z Warszawy. Powiedział, że atmosfera spotkań organizowanych przez Koło mu odpowiada, gdyż daje pole do refleksji łączącej spojrzenie w przeszłość z teraźniejszością i otwarciem na przyszłość. Cechuje ją patriotyzm, zrozumiały, skoro się przypomina tych, co w toku wielu pokoleń służyli ojczyźnie. Ale w wydawanych “Listach Okólnych” znajdujemy też zachętę do tego, by otwierać się na dorobek Unii Europejskiej.
  
Bankiet na Zamku Szamotulskim.
Od lewej: Stanisław Rostworowski, Adam Koczanowski, Mirosław Kęszycki, Janusz Sobieszczański.
I właśnie takie wielostronne ujęcia mogą właściwie inicjować naszą działalność. Pan Edward Morawski mówił o tym, że młodzież obecnie nie ma czasu na to, by interesować się sprawami przeszłości, ale to wcale nie znaczy, że nie interesują jej dzieje narodu, tylko kwestią jest to, jak do młodzieży docierać. Gdy chodzi zaś o naszą działalność, to powinniśmy podejmować pewne uchwały i dążyć do ich akceptacji przez opinię publiczną. Tu włączył się Starosta, mówiąc, że my jesteśmy stowarzyszeniem ponad politycznym i stąd niełatwo jest podejmować jednoznaczne uchwały dotyczące spraw publicznych.. Gdy dyskusja chyliła się ku swemu kresowi jeszcze Pan Robert Monday z Londynu z przyjemnością wspominał liczne żywe kontakty, jakie dane było mu ostatnio, podczas pobytu w Polsce, nawiązać z różnymi środowiskami oraz zachwalał piękno Zamku Szamotulskiego. Naturalnie nie uda się nam zrekapitulować treści wszystkich wystąpień, ale jedno możemy powiedzieć, że atmosfera była miła, choć jednocześnie w całym tym spotkaniu było coś wzniosłego, co wynikało z tej otoczki spotkania, jaką tworzyły ściany komnaty zamkowej, okryte rycerskimi zbrojami.
     W dniu następnym 23 kwietnia kawalkada samochodów ruszyła w kierunku Ostroroga na mszę św. Po drodze zatrzymaliśmy się Gaju Małym, jednym z majątków Ordynacji Obrzyckiej, należącej do zniemczonej, przybyłej z Kurlandii linii Raczyńskich. Mimo owego zniemczenia, Raczyńscy ci kultywowali piękno swego herbu rodowego Nałęcz i w Gaju Małym również na jednej z bram bardzo ładny wyrys tego emblematu się zachował.
  
Uczestnicy Zjazdu przed oficyną pałacu Kwileckich w Dobrojewie.
Herb jest podtrzymywany przez dwa lwy i jest tam monogram A.R. co przypomina Atanazego Raczyńskiego. Z kolei Ostroróg to miasto, którego pierwszym znanym właścicielem był Dziersław Grochala h. Nałęcz, kasztelan santocki ( lata 1383-1387). Potem długi czas pozostawało w rękach Ostrorogów, by z kolei przejść w ręce Kwileckich. Tu znajduje się pomnik wybitnego pisarza politycznego Jana Ostroroga (1436-1501). Lecz my zdążaliśmy do kościoła pod wezwaniem Najświętszej Marii Panny Wniebowziętej. W kościele powitał nas bardzo przyjaźnie ks. kan. Kazimierz Wencel, z którym rozmowa pozwoliła nam bliżej poznać piękno tej świątyni, wzniesionej w 1776 roku przez Adama Kwileckiego. Kościół posiada bardzo piękne polichromie, przedstawiające sceny z życia św. Jana Chrzciciela i Matki Boskiej. Dużą wartość artystyczną mają też rzeźbione stacje Drogi Krzyżowej. Kościół jest w stylu barokowym, lecz ołtarze wskazują już na wpływy rokoko. W kościele mieliśmy miejsca zarezerwowane w pierwszych ławkach, co oznaczało, że byliśmy oczekiwani i wyróżnieni spośród parafian. Przed nami w osobnych zgrupowaniach siedziały dziewczynki i chłopcy. Można było podziwiać nadzwyczaj miłe i kulturalne zachowanie chłopców, których okiełznać w większej gromadce wcale nie jest łatwo. Do komunii św. przystępowała znaczna większość obecnych w kościele wiernych. Widoczne były dobre rezultaty pracy duszpasterskiej. Ks. Kanonik był tak uprzejmy, że podczas kazania odczytał opracowane przez Pana Marka Górzyńskiego dzieje rodziny Ostrorogów, a z kolei po mszy św. Starosta, mówiąc od ołtarza, przedstawił obecnym w kościele sylwetki wybitnych Nałęczów na przestrzeni wieków po czas obecny.
  
Kościół w Ostrorogu - Ksiądz Kanonik Kazimierz Wencel
w rozmowie ze Starostą Koła Nałęczów.
  
Kartusz z herbem Nałęcz nad bramą Pałacu Raczyńskich
w Zielonej Górze pod Obrzyckiem.
     Po mszy św. odwiedziliśmy kolejno trzy siedziby Kwileckich: w Dobrojewie, gdzie sowieci spalili pałac i pozostały tylko stylowe oficyny, we Wróblewie, gdzie stoi opustoszały pałac i dworska kaplica oraz w Oporowie, gdzie również zachował się opustoszały pałac. Pod tymi pomnikami dawnej świetności rodziny Kwileckich robiliśmy na prośbę Pana Profesora Andrzeja Kwileckiego zbiorowe zdjęcia, dla kolejno przygotowywanej przez niego książki. W dalszej drodze zatrzymaliśmy się we Wronkach, należących w XVI wieku do Czarnkowskich herbu Nałęcz. Tu zwiedziliśmy gotycki kościół św. Katarzyny z XV wieku oraz podjechaliśmy pod fronton sławetnego więzienia, wzniesionego przez Prusaków w 1894 roku. W czasach stalinowskich wiezieni tu byli najwybitniejsi patrioci polscy, niejeden z nas wspomina to miejsce dlatego, że przez wiele lat cierpieli tu skazani za miłość ojczyzny najbliżsi członkowie jego rodziny.
  
Uczestnicy Zjazdu przed pałacem Kwileckich w Oporowie pod Szamotułami.
  
Herb Nałęczów i Ordynacji Obrzyckiej w Obrzycku.
     Z Wronek udaliśmy się do Zielonej Góry, gdzie znajduje się pięknie położony na wysokiej skarpie nad Wartą pałac Raczyńskich, stamtąd pojechaliśmy do Obrzycka, miejscowości także w XV i XVI wieku należącej do Nałęczów. W 1825 roku została tu założona Ordynacja Obrzycka i dla upamiętnienia tego wydarzenia na ścianie ratusza umieszczono dużą podobiznę herbu Nałęcz. Tu właśnie, zgodnie z zapowiedzią, Starosta rozwiązał IV Zjazd Rodowy, dziękując tym, którzy dotrwali do końca, za tak wierne uczestnictwo. Jeszcze trzy samochody, prowadzone przez Pana Ignacego Sitnickiego i dwóch Panów Morawskich udały się do Słopanowa, gdzie dzięki uprzejmości Pana Michała Kómocha mogliśmy zwiedzić drewniany kościół św. Michała, pochodzący z końca XVII wieku, a obecnie, w 1991 roku, pięknie wyremontowany. W drodze powrotnej zatrzymaliśmy się w Barze Sanguszko w Szamotułach. Tu bardzo miłym akcentem, kończącym niejako IV Zjazd Rodowy, było zapytanie Pana Edwarda Morawskiego zwrócone do Starosty – A gdzie robimy kolejny Zjazd? – Starosta, może pod wpływem widoku wspaniałych rezydencji Raczyńskich w rejonie Szamotuł, odrzekł, że sądzi, iż w dawnej siedzibie tej znakomitej rodziny w Złotym Potoku pod Częstochową.
     Dziękując za przybycie do Szamotuł 35 uczestnikom Zjazdu, kończymy tę naszą relację z zawołaniem Pomłość!

Stanisław Rostworowski
Starosta Koła Nałęczów




Początek



III Zjazd Rodowy Nałęczów

17 i 18 kwietnia 2004 r. odbył się w Czarnkowie III Zjazd Rodowy Nałęczów. Informację o tym wydarzeniu zamieścił internetowy oficjalny serwis miasta Czarnkowa www.czarnkow.pl w dniu 19.04.2004 r. Poniżej przytaczamy treść tej informacji i zaczerpniętą z witryny Czarnkowa fotografię uczestników III Zjazdu Rodowego.

17 i 18 kwietnia 2004 r. odbył się w Czarnkowie III Zjazd Rodowy Nałęczów. Udział w Zjeździe zgłosiły osoby z Warszawy, Krakowa, Poznania, Białegostoku, Wałcza, Czaplinka i innych miejscowości.
17 kwietnia w sobotę odbyło się spotkanie przybyłych do Czarnkowa Nałęczów oraz zaproszonych gości w Sali Sesyjnej Urzędu Miasta.
Założeniem Zjazdu było, iż przybyli do Czarnkowa Nałęcze wniosą osobisty wkład do współczesnego życia kulturalnego sławetnego grodu Czarnkowskich.


Uczestnicy III Zjazdu Rodowego Nałęczów




Także lokalna "Gazeta Poznańska" w numerze 92 z 19.IV.2004, zamieściła informację o zakończonym Zjeździe.

Logo Gazety Poznańskiej

Artykuł z Gazety Poznańskiej





Herb Czarnkowa
Herb Czarnkowa
     III ZJAZD RODOWY NAŁĘCZÓW stał się już faktem należącym do historii. Odbył się w dniach 17 i 18 kwietnia 2004 roku w Czarnkowie nad Notecią, mieście, które chlubi się swym herbem Nałęcz. Jedną z myśli przewodnich Zjazdu było to, by przybyli do Czarnkowa Nałęcze wnieśli jakiś osobisty wkład w życie kulturalne tego miasta. Starosta przedstawił więc Dyrekcji Muzeum Ziemi Czarnkowskiej propozycje 16 odczytów, jakie mogliby z ramienia Koła wygłosić jego członkowie. Herb powiatu
Herb Powiatu Czarnkowsko-Trzcianeckiego
Zainteresowanie wzbudziło pięć tematów i jednocześnie została zgłoszona propozycja wygłoszenia odczytu z historii współczesnej nt. “Kryzysy władzy w PRL”.
     W piątek 16 kwietnia, w dniu poprzedzającym początek Zjazdu, w Zespole Szkół Przyzakładowych do licznej grupy uczniów Stanisław Rostworowski wygłosił odczyt pt. “Wspomnienia z podróży do Brazylii” a Wojciech Rostworowski odczyt pt. “Wędrówki po Peru z ilustracjami” ( skądinąd świetnie przygotowanymi w technice komputerowej).
Panorama Czarnkowa
Panorama Czarnkowa.
Te same odczyty zostały powtórzone w Gimnazjum oraz dodatkowo dla grupy chętnych uczniów zgromadzonych przez bardzo sympatycznego nauczyciela historii Stanisław Rostworowski wygłosił dwie prelekcje o “Kryzysach władzy w PRL”. Razem zatem owych dwóch prelegentów wygłosiło sześć odczytów.
     Tego samego dnia w godzinach wieczornych Panowie Marek Wojciech Górzyński i Mieczysław Ostroróg instalowali “Wystawę Rodu Ostrorogów” w sali odczytowej Muzeum Ziemi Czarnkowskiej. Wystawa, na sporządzonych i przywiezionych z Warszawy przez Pana Górzyńskiego sztalugach, prezentowała przez pryzmat zdjęć i opisów bardzo ciekawe dzieje tego wybitnego rodu polskiego, jakim są Ostrorogowie. Sama koncepcja przemieszczenia wystawy z Warszawy w stanie gotowym do prezentacji była czymś jak najbardziej godnym uznania.

fot.T.R.Topolski Herb fundatora świątyni (1570-1580) Piotra Czarnkowskiego, kasztelana poznańskiego, nad wejściem do kaplicy. 
      Dnia 17 kwietnia w godzinach rannych liczne grono Nałęczów ruszyło kawalkadą samochodów przez miasto, by na oznaczony termin godz. 9,30 przybyć do sławetnego ( z końca XVI wieku) kościoła pw. św. Marii Magdaleny, gdzie była celebrowana Msza św. w intencji Nałęczów. Celebrant ks. kan. Stanisław Tomalik poprzedził Mszę św. pięknym przemówieniem, przypominającym twórczą rolę Nałęczów Czarnkowskich w dawnych dziejach nadnoteckiego miasta.
Z kolei po Mszy św. starosta S. Rostworowski przedstawił licznie zebranym w kościele osobom sylwetki wybitnych członków Rodu Nałęczów, zaczynając od Wincentego z Szamotuł, dowodzącego chorągwią w zwycięskiej bitwie z Krzyżakami w 1331 roku pod Płowcami. Potem przypomniał sylwetki dwóch Nałęczów Sędziwoja z Ostroroga i Dobrogosta z Szamotuł, dowodzących chorągwiami w bitwie pod Grunwaldem. A dalej wybitnego pisarza politycznego Jana Ostroroga, autora znanej książki “Gospodarstwo” – Anzelma Gostomskiego, twórcę fundacji na rzecz Akademii Krakowskiej Bartłomieja Nowodworskiego, arcybiskupa gnieźnieńskiego Wawrzyńca Gembickiego, marszałka Sejmu Czteroletniego Stanisława Małachowskiego, biskupa smoleńskiego i arcybiskupa gnieźnieńskiego Tymoteusza Gorzeńskiego, inicjatora I spisu ludności Fryderyka Józefa Moszyńskiego, autora “Pamiętników” Kajetana Koźmiana, generała i literata Franciszka Morawskiego, Marię z Łączyńskich Walewską, wynalazcę-fotografa Stanisława Juliana Ostroroga, historyka antyku rzymskiego prof. Kazimierza Morawskiego, pisarza światowej sławy Józefa Korzeniowskiego Conrada, konstruktora szybowca “Lotnia” Czesława Tańskiego, dramaturga Karola Huberta Rostworowskiego, muzeologa Stefana Komornickiego, zmarłego tragicznie pioniera przelotu nad Atlantykiem z Europy do Ameryki Ludwika Idzikowskiego, konstruktora pierwszego polskiego samochodu Stanisława Gorzeńskiego-Ostroroga,
 fot.T.R.Topolski Za ozdobną kratą sarkofag Adama Sędziwoja Czarnkowskiego, wojewody łęczyckiego i starosty generalnego Wielkopolski.
prezydenta RP na uchodźstwie Edwarda Raczyńskiego, zamordowanego przez gestapo komendanta Okręgu AK Kraków gen. Stanisława Rostworowskiego, działaczki ZWZ-AK w obozie Ravensbruck – rozstrzelanej Józefy Kęszyckiej, kapelana Komendy Głównej AK w Powstaniu Warszawskim jezuity o. Tomasza Rostworowskiego, szefowej terminalu na londyńskim lotnisku Heathrow, przyjmującym głowy państw – kpt. Anity Nowodworskiej. Starosta wręczył też księdzu kanonikowi Tomalikowi książkę wieloletniego więźnia Wronek z czasów komunistycznych ks. T. Rostworowskiego pt. “Szerzyć Królestwo”, przez co chciał wyrazić wdzięczność za odprawienie Ofiary św. i wygłoszenie słów pochwały dla Rodu Nałęczów.
     Po części niejako oficjalnej uczestnicy Zjazdu pod przewodnictwem pani dyrektor Grażyny Cybulskiej-Sitek zwiedzali zabytkowy kościół, zatrzymując się naturalnie dłużej przy sarkofagu wojewody Adama Sędziwoja Czarnkowskiego. W tym czasie już starosta, jak również niektórzy inni członkowie oblegani byli przez dziennikarzy, którzy dopytywali się o dzieje Koła Nałęczów i jego założenia ideowe. Jedna z dziennikarek zapytała się, czy członkowie Koła odzyskali swoje majętności ziemskie. Starosta wyjaśniał, że nie odzyskali, ale generalnie Koło Nałęczów nie jest stowarzyszeniem byłych ziemian, lecz zrzeszeniem szlacheckim, wyłącznie osób pieczętujących się herbem Nałęcz.
     Gdy wszyscy uczestnicy Zjazdu zakończyli zwiedzanie kościoła, liczna ich gromadka zebrała się na placu nieopodal świątyni i dziennikarze mieli możność przybyłych do Czarnkowa Nałęczów gromadnie sfotografować. Patrząc na tę dość znaczną grupę osób, starosta Koła uświadomił sobie, że stowarzyszenie Nałęczów urasta już liczebnie w pewną siłę.
Na III Rodowy Zjazd bowiem przybyli: Maria z Rostworowskich Dietlowa (Warszawa), Stanisław Górski z Małżonką i Synem (Wałcz), Janina i Mirosław Kęszyccy ( Warszawa), Wojciech Kęszycki z Małżonką ( Poznań), Anna i Andrzej Kobierzyccy ( Warszawa), Lucyna i Adam Koczan-Koczanowscy (Kraków), Grażyna z Nowodworskich de Laat z Mężem ( Delft – Holandia), Zofia i Grzegorz Lipczyńscy (Poznań), Janusz Łączyński ( Warszawa), Małgorzata i Edward Dzierżykraj Morawscy (Warszawa), Elżbieta i Robert Dzierżykraj Morawscy ( Warszawa), Zbigniewa Anna Nowodworska (Poznań), Aneta Kamila Ostroróg (Poznań), Katarzyna Barbara Ostroróg-Górzyńska z Mężem Markiem Wojciechem Górzyńskim ( Warszawa), Mieczysław Ostroróg (Kraków), Stanisław Rostworowski ( Warszawa), Wojciech Rostworowski ( Warszawa – musiał 16 IV wyjechać dalej do Wrocławia), Ignacy Sitnicki (Warszawa), Janusz Sobieszczański (Warszawa), Tadeusz Romuald Topolski (Warszawa). Godne uznania było to, że niemal wszystkie osoby, poza czterema, które zgłosiły swój udział, dotarły na miejsce, mimo że wędrowały na trasach 400 i 500 kilometrowych, a osoby pracujące w piątek jechały samochodami w nocy, docierając do Czarnkowa o 3 godzinie rano. Jedna tylko rzecz zaskakiwała – nikt nie przybył z Gdańska!

fot.T.R.Topolski
Epitafia nagrobne Macieja i Katarzyny
z Opalińskich Czarnkowskich.
fot.T.R.Topolski
Przewodnikiem po zabytkowym kościele
była Grażyna Cybulska-Sitek,
dyrektorka Muzeum Ziemi Czarnkowskiej.

     Po aktach zaprzyjaźnienia się z dziennikarzami, co przyniosło efekty, gdyż o III Rodowym Zjeździe informowała prasa poznańska oraz była wzmianka w ogólnopolskim dzienniku telewizyjnym, grono Nałęczów udało się do pobliskiego gmachu Urzędu Miejskiego na spotkanie z Burmistrzem Miasta. Dla tych, którzy po raz pierwszy wkraczali do tego gmachu, mile zaskakującym było to, że na korytarzach w różnych miejscach – w postaci emblematów, makat, fresków w sali ślubów uwidoczniony był herb Nałęcz, ów rzeczywisty symbol-znak tego Urzędu. Przybycie Nałęczów do miasta było bardzo przyjaźnie witane przez władze. Burmistrz, Pan Franciszek Strugała, od dawna zapowiadał, że dla uczestników Zjazdu zgotuje serdeczne przyjęcie. Los sprawił, o czym powiadomił starostę telefonicznie, że na dzień 17 kwietnia został wezwany na odprawę do Poznania, ale za to znakomicie zastępował go w funkcjach gospodarza domu Pan Wiceburmistrz Grzegorz Kaźmierczak. Uczestnicy Zjazdu zostali zaproszeni do wielkiej sali.
fot.T.R.Topolski Spotkanie z władzami miasta.
Przemawia Stanisław Rostworowski, Starosta Koła Nałęczów. Obok zastępca burmistrza Czarnkowa Grzegorz Kaźmierczak.
 
Przy wejściu wszyscy otrzymali trójjęzyczne wydanie pięknie ilustrowanego albumu o Czarnkowie. Wiceburmistrz, stojący na tle wielkiego wizerunku herbu Nałęcz, umieszczonego na szczytowej ścianie sali, w sposób naprawdę interesujący przedstawił dzieje i życie współczesne Czarnkowa.
Miasto to ma kilka tytułów do chluby. Jednym z nich jest założenie prawdziwie nowoczesnego Ośrodka Sportu i Rekreacji z basenem pływackim, kortami tenisowymi, szlakami rowerowymi. Jednocześnie wznoszona jest hala widowiskowo-sportowa. W ciągu ostatniego roku został rozbudowany szpital, bezrobocie zmalało o 9 %, w systemie TBS ( socjalnym) budowane są nowe domy. Na działalność kulturalną w budżecie miasta przeznacza się 6% dochodów, co pozwala utrzymać wraz z personelem zarówno Muzeum Ziemi Czarnkowskiej, jak i Miejskie Centrum Kultury.
Przybyli przeważnie z wielkich miast uczestnicy Zjazdu Rodowego z niemałym zainteresowaniem słuchali o tych sukcesach społeczności miejskiej niewielkiego Czarnkowa, o aktywności tutejszych ludzi, inicjatywności Przewodniczącego Rady i Radnych, którzy również wraz z ks. dziekanem Tomalikiem przybyli na spotkanie i dzielili się informacjami o swojej pracy. Przykładowo – kierownik wydziału kultury wpadł na pomysł, by w Czarnkowie organizować zjazdy bliźniaków. Ta coroczna impreza nabiera coraz większego rozmachu i przynosi rozgłos nadnoteckiemu miastu. Słuchając tych wypowiedzi nabierało się przekonania, że obecnie władze samorządowe rzeczywiście dbają o rozwój powierzonych swej pieczy społeczności i że model samorządu miejskiego i zapewne wiejskiego w wielu miejscowościach zdaje egzamin z wyróżnieniem.
 fot.T.R.Topolski Sztandar Czarnkowa w sali posiedzeń Rady Miasta.
Pani Zbigniewa Nowodworska, zawodowo związana z Narodowym Funduszem Zdrowia, dawała świadectwo, że rzeczywiście w Czarnkowie placówki służby zdrowia mogą poszczycić się dobrą gospodarką i dobrą obsługą chorych. Pani de Laat chwaliła Czarnków, iż umiał nawiązać współpracę z jednym z rozwiniętych miast holenderskich. Z kolei Pan Adam Koczan-Koczanowski w dyskusji podniósł sprawę nieodzowności usunięcia z placu przed kościołem stojącego tam na znak zwycięstwa czołgu rosyjskiego. Kwestia ta wywołała szeroką dyskusję. Trzeba jednak powiedzieć, że dobrze jest, iż władze Czarnkowa nie traktują sprawy usuwania czołgu jako swego pierwszoplanowego zadania. Bądź co bądź zrósł się on z pejzażem miasta. Za dwadzieścia lat nikt już nie będzie wiedział z jakiej on wojny pochodzi, a czołg będzie mógł stanowić swoiste na pustym placyku kuriozum. Po zamknięciu dość ożywionej dyskusji, Pan Wiceburmistrz zaprosił obecnych do picia napojów i spożywania przygotowanych łakoci, które to hasło podjęte przyczyniało się do pogłębienia serdecznej atmosfery tego przyjęcia.
fot.T.R.Topolski Uczestnicy zjazdu zwiedzili wystawę malarstwa, grafiki i kompozycji witrażowych artystki Alicji Polarczyk. 
     Z kolei członkowie Koła zostali zaproszeni do Miejskiego Centrum Kultury, gdzie wysłuchali prelekcji Pani Alicji Polarczyk o kierunkach jej twórczości malarskiej, eksponowanej właśnie w formie wystawy obrazów urządzonej w Centrum. Pani Polarczyk jest młodą entuzjastką malarstwa, sięga po różne techniki, uprawia malarstwo tradycyjne i abstrakcyjne. Rzecz może dziwna, ale właśnie jej obrazy abstrakcyjne mają największą ekspresję i wydają się naprawdę dobre. W owym Centrum Kultury przybyli goście otrzymali egzemplarze ukazującego się w Czarnkowie tygodnika powiatowego “Echa Nadnoteckie”. Jest to pismo, którego cotygodniowe wydania mają po 16 ilustrowanych stron. Gazeta ta obsługuje swym serwisem informacyjnym obszar powiatu, którego władze, o dziwo, mają siedzibę aż w dwóch miastach: w Czarnkowie i Trzciance. Tak się stało, bowiem oba te miasta konkurowały między sobą, by być siedzibą powiatu – większa Trzcianka i mniejszy, ale starszy tradycjami miasta powiatowego Czarnków, w rezultacie powstał powiat czarnkowosko-trzcianecki. Dla Nałęczów miłym akcentem było to, że w bieżącym numerze "“Echa Nadnoteckiego" zamieszczony był artykuł pióra Grażyny Sitek, serdecznie witający zapowiedziany III Zjazd Rodowy.
 Muzeum Ziemi Czarnkowskiej Muzeum Ziemi Czarnkowskiej.

     Po południu uczestnicy Zjazdu udali się na sesję do Muzeum Ziemi Czarnkowskiej. Salę wypełnili zainteresowani przedstawiciele miejscowej inteligencji. Wzdłuż ścian stały sztalugi z wystawą Rodu Ostrorogów. I też pierwszą prelekcję o Rodzie Ostrorogach miał wygłosić Pan Marek Wojciech Górzyński, lecz ostatecznie przygotowany przez niego tekst odczytał Pan Mieczysław Ostroróg. Prelekcja prezentowała dzieje rodziny pieczętującej się herbem Nałęcz związany. Drugą prelekcję wygłosił przedstawiciel rodziny pieczętującej się herbem Nałęcz niezwiązany – Pan Edward Dzierżykraj Morawski, który ukazał w swym wystąpieniu koligacje Morawskich z Czarnkowskimi. Ostatnim mówcą był starosta Stanisław Rostworowskich, który przypomniał cechy charakterystyczne obyczajowości dawnego środowiska szlacheckiego i na zakończenie swej wypowiedzi postawił pytanie, czy zmienione warunki społeczno-ekonomiczne mogą wytworzyć nową elitarną warstwę, która byłaby w stanie zastąpić tradycyjną szlachtę. Dla obecnych ważne było to, że do Czarnkowa przybyli rzeczywiści, tak liczni przedstawiciele odwiecznego w dziejach polskich Rodu Nałęczów i nikt nie oczekiwał tego, aby jego symbolikę miano czymkolwiek zastąpić.
fot.T.R.Topolski Ekspozycja szlachecka w Muzeum Ziemi Czarnkowskiej. U dołu portret trumienny Adama Sędziwoja Czarnkowskiego. 
Wśród uczestników spotkania był Pan Aleksander Gawski, który jest posiadaczem bardzo wartościowego zbioru dokumentów i korespondencji dworskiej z XIX wieku. Prezentowane przez niego niektóre foliały wzbudzały rzeczywiste zainteresowanie.
     Wspomniana sesja zakończyła się o godz.18, dając czas dla odbycia statutowego posiedzenia Rady Koła Nałęczów. Posiedzenie rozpoczęło się wprowadzeniem przez Mirosława Kęszyckiego sztandaru Koła Nałęczów. Radzie, zgodnie ze statutem, przewodniczył starosta Stanisław Rostworowski, który wezwał zebranych do uczczenia pamięci zmarłych w ciągu ostatnich 4 lat członków Koła: doradcy w Ministerstwie Zdrowia i Opieki Społecznej inż. arch. Artura Chwalibogowskiego, wykładowcy literatury na Uniwersytetach w Caen i Warszawie prof. Waldemara Błońskiego, mgr. inż. mechanika, wynalazcy w dziedzinie maszyn i technologii leśnych Stanisława Starczewskiego i żołnierza BCh i AK, działacza ChSS Stanisława Gorskiego.
     Z kolei starosta złożył sprawozdanie z działalności Koła Nałęczów za okres czteroletni od 8 IV 2000 r., kiedy odbył się I Zjazd Rodowy w Modlinie, po dzień 17 IV 2004 r., kiedy to został zwołany obecny Zjazd Nałęczów do Czarnkowa. W tym czasie odbyło się 5 zebrań Zarządu Krajowego, 19 zebrań tematycznych, w tym 5 w domach rodzinnych Kęszyckich, Górzyńskich, Nieniewskich, Moszyńskich i Rostworowskich oraz 5 spotkań wyjazdowych do Muzeum Szlachty w Pilaszkowie, do Muzeum Pułaskiego w Warce, do Ogrodu Botanicznego w Poniechówku, do Centrum Folkloru w Warszawie i na Giełdę Szlachecką w dzielnicy podmiejskiej Warszawy. Ponadto odbył się bardzo uroczysty II Zjazd Rodowy Nałęczów w Gębicach, połączony z posiedzeniem Rady Nałęczów. Rada przyjęła wówczas uchwały o wykonaniu sztandaru Koła i Odznaki Nałęczów. Obie uchwały zostały wykonane. Koło Nałęczów zostało wymienione w polskiej księdze Guinessa pt. “Polskie rekordy i osobliwości – niezwykła encyklopedia”. Żywo jest prowadzona strona internetowa Koła. W okresie sprawozdawczym zostało wydanych 9 “Listów Okólnych”. Koło liczy 65 członków. Zarząd Krajowy podjął dwie interwencje skuteczne w sprawie zwrotu działek budowlanych Bibliotece Raczyńskich w Poznaniu i przyznania datacji na remont zabytkowej kaplicy w Wełnie oraz jedną nieskuteczną w sprawie przywrócenia herbu Nałęcz na fasadzie pałacu w Błociszewie pow. Śrem. Starosta złożył też podziękowania najaktywniej wspierającym jego starania członkom władz Koła: Pani Katarzynie Ostroróg-Górzyńskiej i jej Małżonkowi, Panom Mirosławowi Kęszyckiemi i Tadeuszowi Romualdowi Topolskiemu.
     Po złożeniu sprawozdania rozwinęła się ożywiona dyskusja. Panowie Koczanowski i Ostroróg postulowali, aby Zarząd Krajowy doprowadził do ochrony znaku herbowego Nałęcz, by nie mógł on być wykorzystywany dla celów handlowych. Pan Łączyński proponował, by Zjazdy Rodowe odbywały się co roku i aby zaproszenia na zebrania rozsyłać poprzez pośrednictwo poczty elektronicznej a nie pisanych zaproszeń, co krytycznie oceniła Pani Dietlowa. W sprawie składek skarbnik Pan Mirosław Kęszycki opowiedział się za utrzymaniem dotychczasowej wysokości składki rocznej w wymiarze minimalnej kwoty 15 zł, gdyż i tak osoby bardziej zamożne wpłacają wyższe składki. Był też wniosek Panów Kęszyckiego i Koczanowskiego, by ”List Okólny” firmować nazwą Zarządu Krajowego i nazwiskiem redaktora odpowiedzialnego.
   Zamek w Szamotułach. Fot. Marek i Ewa Wojciechowscy. Zamek w Szamotułach.
Starosta oświadczył, że nie jest w stanie co roku organizować Zjazd Rodowy, ale zgłosił wniosek o podjęcie decyzji, iż czwarty Zjazd Rodowy odbędzie się w 2006 roku w Szamotułach.
     Rada Rodu Nałęczów przyjęła wnioski o zwołaniu IV Zjazdu Rodowego w 2006 roku w Szamotułach, o podjęciu starań w sprawie ochrony herbu Nałęcz przed wykorzystywaniem go dla celów komercyjnych, o utrzymaniu wysokości składki członkowskiej i o rozważeniu stosowania poczty elektronicznej, w związku z czym obecni członkowie Koła podali swoje e-maile.
     Po zakończeniu dyskusji nad sprawozdaniem starosty, Pani Katarzyna Ostroróg-Górzyńska, Przewodnicząca Komisji Dobrego Porządku Koła Nałęczów, przedstawiła zebranym opracowany na piśmie wniosek o udzielenie absolutorium Zarządowi Krajowemu Koła Nałęczów za okres czteroletniej działalności. W oświadczeniu Pani Przewodniczącej było powiedziane: “Zarząd Krajowy pod kierownictwem Starosty, Pana Stanisława Rostworowskiego, wykazał i wykazuje niezwykłą aktywność i zaangażowanie w zakresie organizacyjnym i propagandowym naszego Koła, wyrażającą się organizowaniem szeregu atrakcyjnych okresowych spotkań, na których wygłaszane są prelekcje na interesujące uczestników spotkań tematy, wydawaniem okolicznościowych “Listów Okólnych”, stworzeniem strony internetowej Koła Nałęczów, organizacją niezwykle udanych zjazdów oraz krótkich wyjazdów i wycieczek”. Słowa te uzasadniały złożenie wniosku o udzielenie absolutorium. Wniosek ten został poddany pod głosowanie i jednogłośnie przyjęty.
     Następnie Rada przystąpiła do wyboru władz Koła na kolejną czteroletnią kadencję. Przyjęto, że we władzach winien być utrzymany udział członków założycieli, ponadto były rozważane inne kandydatury. Ostatecznie w głosowaniu został wybrany Zarząd Krajowy w następującym składzie: Stanisław Rostworowski – starosta, Janusz Łączyński – podstarości, Maria Dietlowa- pisarz, Mirosław Kęszycki- skarbnik, Tadeusz Romulad Topolski – redaktor strony internetowej, członkowie: Adam Koczan-Koczanowski (Kraków), Robert Dzierżykraj Morawski (Warszawa), Zbigniewa Anna Nowodworska (Poznań), Ignacy Sitnicki (Warszawa). Rada wybrała też Komisję Dobrego Porządku w składzie: Katarzyna Ostroróg-Górzyńska – przewodnicząca, Anna Kobierzycka – sekretarz oraz członkowie: Stanisław Górski (Wałcz), Stanisław Dzierżykraj Morawski (Warszawa), Mieczysław Ostroróg (Kraków).
     Zarząd Krajowy na swym pierwszym statutowym zebraniu przyjął na członka Koła z poręki Pani Zbigniewy Nowodworskiej i Pana Edwarda Dzierżykraj Morawskiego – Panią Grażynę Wandę Bronisławę z Nowodworskich de Laat, zamieszkałą w Delft w Holandii. Starosta wręczył Pani Dyrektor Muzeum Ziemi Czarnkowskiej mgr Grażynie Cybulskiej-Sitek Odznakę Nałęczów, z podziękowaniem za niestrudzoną pomoc przy organizacji III Zjazdu Rodowego i okazaną gościnność jego uczestnikom. Również Zarząd Krajowy już z Warszawy wystosował pismo dziękczynne dla Pani Dyrektor. Gdy chorąży Pan Mirosław Kęszycki wyprowadzał z sali sztandar Koła, wszyscy odczuli, że posiedzenie Rady dobiegło końca. Wobec tego kawalkada samochodów ruszyła do Hotelu “Czarna Hanka”, gdzie w sympatycznej atmosferze stworzonej przez właścicielkę hotelu, nad wyśmienitymi daniami i przy popijaniu “Piwa Noteckiego” uczestnikom Zjazdu upłynął bardzo miły wieczór. Doświadczenie tego spotkania wskazuje, że takie “agapy” spełniają bardzo ważną funkcję integracyjną i winny być respektowane w programach przyszłych zjazdów rodowych.

 Zamek Hochbergów w Goraju. Fot. Marek i Ewa Wojciechowscy. Zamek Hochbergów w Goraju.
     W dniu następnym, w niedzielę 18 kwietnia, uczestnicy III Zjazdu udali się do pobliskiego Goraja, by zwiedzić znajdujący się tam Zamek Hochbergów. Ostatni właściciel tego Zamku, hrabia Hochberg o orientacji antyhitlerowskiej, zginął u kresu II wojny światowej, powołany do wojska już w dniach upadku III Rzeszy. Dano mu mundur SS-mana i w nim poległ. Jego córka w latach 60-tych przyjechała do Goraja, ale ówczesny zarządca zamku nie chciał jej wpuścić do wnętrza.. Obeszła więc zamek i mając klucz od bocznego wejścia, wkroczyła do swego domu rodzinnego bez zgody ówczesnego włodarza.
     Z kolei kawalkada samochodów ruszyła do odległego o 47 km Parkowa, gdzie znajduje się kościół wzniesiony przez posła Konfederacji Barskiej do Drezna Franciszka Rostworowskiego herbu Nałęcz, co poświadcza znajdująca się w centralnym punkcie podłogi kościoła tablica z tym herbem, kryjącą wejście do katakumb, w jakich złożone są zwłoki fundatora i jego małżonki Marianny z Kołaczkowskich, zmarłych w tym samym 1781 roku.
Kościół w Parkowie. Kościół w Parkowie. 
Uczestnicy Zjazdu zdążyli na Mszę św. odprawianą w tym kościele w niedziele. Po Mszy św. Ksiądz Proboszcz poinformował przybyłych o historii kościoła, nie wymieniając jego fundatorów, ani też nie wspominając o płycie z herbem Nałęcz. Wyjaśniał natomiast, że kościół stanie się miejscem kultu maryjnego, czemu miało służyć przeniesienie z głównego ołtarza statuy św. Małgorzaty do bocznego ołtarza, a w głównym umieszczenie zabytkowego obrazu Matki Boskiej. Z jego wypowiedzi wynikało wyraźnie, że duchowny ten dąży do uczynienia z administrowanego kościoła miejsca kultu maryjnego, co jest dziś bardzo popularne wśród wielu księży administratorów parafii. Ksiądz Proboszcz zapowiedział też, że tablice epitafijne współfundatorów kościoła Grabowskich zostaną przeniesione pod chór.
Starosta złożył protest przeciwko tym zamierzeniom oraz po powrocie do Warszawy napisał list ostrzegawczy przed tymi przenosinami do konserwatora zabytków w Poznaniu. Doświadczenia bowiem wskazują, że przenoszenie zabytkowych epitafiów prowadzi wpierw do ich uszkodzenia, a potem do całkowitego usunięcia z kościoła. Niezrozumiała zupełnie jest ta pogarda dość licznych administratorów parafii do fundatorów kościołów, dzięki którym duchowni polscy nieraz 300 czy 200 lat mieli gdzie celebrować nabożeństwa.
 Kościół w Wełnie. Kościół w Wełnie.
     Następnie uczestnicy Zjazdu udali się do pobliskiej Wełny, gdzie znajduje się drewniany kościółek, wybudowany w latach 1721-1731, wyposażony w soboty, tj. kryty ganek oraz malowidła A. Swacha kładzione na ławach i stallach. W roku bieżącym rozpoczął się remont tego kościoła, którego celem jest odtworzenie zanikających malowideł. W sprawie tego remontu Zarząd Krajowy Koła Nałęczów prowadził korespondencję z Wielkopolskim Konserwatorem Zabytków. Przybyli Nałęcze mogli się zapoznać z wartością zwiedzanego zabytku sztuki sakralnej dzięki uprzejmości Pani Dyrektor Cybulskiej-Sitek, która odczytała informacje z przewodnika wydanego w Rogoźnie.
     Po zwiedzeniu kościoła wszyscy udali się pod pałac, wzniesiony przez Mariannę i Franciszka Rostworowskich w latach 1762-1764. Jest to budowla architektonicznie niepowtarzalna w Wielkopolsce, gdyż posiada dwa ryzality półkoliste od frontu i od strony gazonu. Pałac został zakupiony przez mieszkańca Poznania Pana Orzeszko-Wiercińskiego, który niestety nic nie uczynił dla jego remontu. Pałac będący już w bardzo złym stanie, niszczeje z dnia na dzień bardziej i stajemy się tu mimowolnymi świadkami dewastacji zabytku kultury architektonicznej naszego kraju, a niegdyś była to budowla naprawdę piękna. Wydaje się, że skoro obecny właściciel nie dysponuje środkami na remont pałacu, to powinien on przejść drogą sprzedaży w inne ręce. Dalsze bierne obserwowanie tej dewastacji jest wprost moralnie niedopuszczalne.
     W programie Zjazdu było jeszcze odbycie pieszej wycieczki nad rzeką Wełną. Mija się tam po drodze 300-letnie dęby i inne zabytki przyrody, jednak widok niszczejącego pałacu podziałał tak deprymująco, iż dalsza piesza wędrówka została zaniechana i starosta uroczyście rozwiązał III Rodowy Zjazd Nałęczów.

     Generalnie Zjazd jest oceniany jako udany, choć może niedopracowany był jego program turystyczno-wędrowniczy. Niemniej fakt przybycia dużej grupy osób do miejscowości tak odległej od wielkich aglomeracji miejskich, jaką jest Czarnków, było potwierdzeniem żywotności i skuteczności kulturowych zainteresowań Członków Koła Rodu Nałęczów.

Stanisław Rostworowski
Starosta Koła Nałęczów


Warszawa, w maju 2004 roku

Początek